Podsumowanie weekendu 25-26.07.2020

Czas na podsumowanie ubiegłego weekendu! Jak wiadomo, w Polsce trwa obecnie przerwa wakacyjna (akurat jak zaczęłam się rozkręcać…), dlatego w tym tygodniu napiszę kilka słów o wyścigach japońskich. Wybrałam trzy gonitwy, które najbardziej zapadły mi w pamięć i podczas oglądania których najlepiej się bawiłam. Ah, należałoby też wspomnieć o sobotnim King George. Enable jednak wciąż na topie, ale według mnie Sovereign również zasłużył sobie na słowa uznania. Pobiegł świetnie i chyba zrobił co mógł, bo tylko szybki start i pozostawienie rywali w tyle mogło dać mu ewentualne zwycięstwo. No a Japan? Dystans trochę za długi i nie dał sobie rady, ale to i tak świetny koń.

Podczas pierwszego sobotniego wyścigu w nadmorskim mieście Niigata, właściciel stajni Millfarm postanowił iść na całość i wystawić do walki 12 swoich koni. Wszystkich biegło 16, więc mogłoby się wydawać, że zwycięstwo ma w kieszeni. Niestety, nie tylko pierwsze, ale również i drugie miejsce zajęły dwa z pozostałych czterech koni…

Kolejną gonitwą, o której pisano nawet w australijskich mediach, była gonitwa niedoświadczonych jeszcze dwulatków – również w Niigacie. Czwarta w notowaniach klacz Reframe, córka amerykańskiego trój-koronowanego American Pharoah i kanadyjskiej silnej klaczy Careless Jewel, wystartowała bardzo dobrze i dosyć szybko wysunęła się na prowadzenie. Kiedy konie wbiegły na ostatnią prostą, Reframe zaczęła stopniowo przesuwać się w bok, oddalając się od reszty koni, w konsekwencji czego, ostatnie 300 metrów biegła przy samej krawędzi toru. Normalnie, konie biegnące zbyt daleko po zewnętrznej linii, mają niskie szanse w walce o zwycięstwo. Tutaj mieliśmy jednak do czynienia z sytuacją wyjątkową. Reframe okazała się bardzo silną klaczą i wygrała ten wyścig mimo wszystko. Ciężko to opisać, trzeba zobaczyć na własne oczy!

Reframe kupiona była z myślą o zrobieniu z niej mamy, ponieważ ma świetne geny po Careless Jewel. Ma po niej również charakterek ;). W sobotę pokazała jednak, że biega wspaniale i być może czeka na nią świetlana wyścigowa przyszłość. Z wielkim zaciekawieniem będę śledzić jej dalszy rozwój.

A propos koni amerykańskich. Wydaje mi się, że polscy hodowcy powinni częściej jeździć na aukcje do Ameryki i spróbować kupić jakieś konie od tamtejszych młodych tatów. Chciałabym zobaczyć jak radzą sobie dzieci dajmy na to takiego American Pharoah. Gdybym miała za co, to sama bym kupiła! :p

Ostatnim wyścigiem, o którym chciałam napisać, był główny niedzielny wyścig – sprint po prostej na 1000 metrów, dla koni trzyletnich lub starszych. Postanowiłam, że to będzie mój jedyny wyścig, na który kupię zakład, ponieważ biegł w nim mój ukochany konik, którego zdjęcie widnieje w nagłówku bloga :). Mowa o pięcioletniej klaczy Love Kampf. Love Kampf świetnie radziła sobie w 2018, potem jej się odechciało i zajmowała miejsca 10, 18, 14, 18, 16, 18 i tak dalej. Aż tu nagle w sobotnim wyścigu trzy tygodnie temu, kiedy już wszyscy zapomnieli o tym, że w Love Kampf drzemie duch sprinterki, wystartowała, zostawiła wszystkich w tyle i wygrała. To był świetny bieg. Tak czy siak, postanowiłam, że będę jej kibicować i tym razem. Kiedy przyjrzałam się dokładniej liście startowej, zauważyłam, że w gonitwie bierze udział jeszcze jeden z grona moich ulubionych koników – Believer – konik, dzięki któremu udało mi się trafić w przeszłości piękną trójeczkę :D. Tak więc kupiłam kilka kombinacji z oboma konikami. Love Kampf niestety zajęła dopiero dziesiąte miejsce, chociaż pobiegła nieźle. Believer za to, chociaż w ogóle niepopularny, przybiegł na miejsce trzecie! Zaraz za konikami pierwszym i drugim z listy najczęściej kupowanych. Całe szczęście kupiłam zakład wide, czyli taki, w którym wybieramy dwa konie w obojętnej kolejności, które dobiegną do pierwszej trójki. Sprawiło to, że moje 3,50 zmieniło się w 72 zł. Niestety nie był to jedyny zakład który kupiłam… Koniec końców wyszłam na zero, więc nie było tak źle ;).

Wypadek Filipa Minarika i King George w Ascot

Trzy tygodnie temu na torze Mannheim w Niemczech, miał miejsce okropny wypadek jednego z najbardziej cenionych niemieckich dżokejów. Filip Minarik – bo o nim właśnie mowa, spadł z konia, w wyniku czego złamał nogę i kostkę oraz doznał ciężkiego urazu głowy. Dżokej do dnia dzisiejszego jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, a na jego leczenie zbierane są obecnie pieniądze. Link do zbiórki poniżej.

Filip Minarik ma 45 lat i urodził się w Czechach. Ma za sobą wiele zwycięstw w gonitwach grupy pierwszej i może cieszyć się poczwórnym tytułem dżokeja roku w Niemczech. Minarika oglądałam w tym roku na wyścigach w Japonii, dlatego jego los nie jest mi obojętny. Śledzę go również na Instagramie, gdzie zawsze chętnie odpowiada na wiadomości wszystkich fanów. To nie tylko światowej klasy dżokej, ale również świetny człowiek. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.

Z weselszych newsów! Dziś o 16:35 (polskiego czasu) w Ascot odbędzie się budzący co roku ogromne emocje King George. Co ciekawe, w tym roku tylko trzy konie powalczą w wyścigu. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałam gonitwy z tak małą ilością koni i już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć jak to będzie wyglądało. Wszyscy stawiają na Enable, która wygrała ten wyścig już dwa razy no i jest w ostatnich latach niekwestionowaną liderką. Swoje ostatnie dwie gonitwy Enable zakończyła jednak na drugich miejscach. Może jej się już po prostu nie chce biegać? Z tego co wiem, już rok temu miała przejść na emeryturę. Oprócz Enable pobiegną również Japan i Sovereign. Szkoda trochę, że Anthony Van Dyck – koń którego bardzo chciałam zobaczyć, został wycofany w ostatniej chwili. Tak czy siak, zapowiada się ciekawa rozgrywka :).

Mały prezent od Japan Racing Association

Dziś krótka notka z okazji wesołego wydarzenia.

Prawie dwa miesiące temu odbyło się japońskie Derby w Tokio. Z tej okazji, tutejszy związek wyścigów konnych zorganizował loterię. Praktyka ta jest tutaj bardzo popularna i to nie tylko z okazji Derby. Loterie z nagrodami organizuje się również z okazji innych ważniejszych gonitw w sezonie.

Na obecną chwilę wyścigi konne, to chyba najpopularniejszy sport wśród Japończyków. Najpopularniejszy sport do oglądania oczywiście. Japończycy chociaż lata świetności gospodarczej mają już za sobą, bardzo chętnie wydają swoje ostatnie pieniądze na zakłady i jest to zrozumiałe – jeśli szczęście dopisze, można się na tym dorobić prawdziwej fortuny! Mi samej udało się kilka razy trafić niezłe sumki, ale do fortuny wciąż daleko :p.

Wracając do tematu! Postanowiłam wziąć udział w owej loterii i choć nie trafiłam telewizora czy tabletu, to i tak się cieszę. Trafiła mi się najniższa ze wszystkich nagród z puli – karta pamiątkowa ze zdjęciem zwycięskiego konia Contrail (syna słynnego Deep Inpact). Karta ta jest kartą upominkową o wartości 500 jenów (ok. 18 zł). Co więcej, tym razem dołączona została do niej też naklejka, z której bardzo się cieszę.

Całość prezentuje się tak:

tekturowa koperta (?)
karta
naklejka

Kartę oczywiście zostawię sobie na pamiątkę. Contrail, to bardzo silny koń, który jak do tej pory nie przegrał żadnej swojej gonitwy (a biegł już pięć razy). Bardzo możliwe, że będzie to kolejna japońska legenda, którą w dodatku dane mi było zobaczyć na żywo. Napiszę o tym i o Contrail więcej w innym wpisie. Do następnego!

Moje wrażenia z Derby 2020

No i już po moim pierwszym służewskim Derby! Muszę przyznać, że bawiłam się lepiej niż się tego spodziewałam. W dodatku udało mi się nawet trafić małe co nieco. Zapraszam do mojego krótkiego opisu wrażeń z wczorajszych wyścigów.

Chociaż obiecywałam sobie, że będę kupować zakłady tylko na 3 gonitwy – nr 5, 6 i 7, to jak zwykle wkręciłam się prawie od samego początku. Pominęłam tylko pierwszy wyścig, gdzie zdrowy rozsądek podpowiedział mi, żebym darowała sobie kupowanie zakładów z powodu „bo ma fajne imię”. Gdybym kupowała, to pewnie kupiłabym Scutiego (bo tak ma na imię mój pies) i Jagudkę (bo tak na mnie wołali rodzice w dzieciństwie). Ostatecznie darowałam sobie i miałam rację. Scuti miejsce szóste, Jagudka miejsce dziewiąte (ostatnie!).

W drugiej gonitwie zaskoczył mnie konik Makhalan, którego totalnie zignorowałam z powodu tego, że jeszcze nigdy nie biegał. To był błąd. Stefano Mura od samego początku świetnie sobie radził. Zaatakował z zewnątrz, co się zazwyczaj na Służewcu kończy kiepsko. Jemu jednak wyszło. Chociaż nie trafiłam, to gonitwa bardzo mi się podobała, więc nie jestem zła na Stefano :D.

Makhalan i Stefano biegną po zwycięstwo

W gonitwie numer 3 zwyciężył koń z tej ciekawej stajni Koń dla Każdego. Próbowałam poszukać coś na jej temat w internecie, ale zupełnie nic mi nie wyskoczyło. Podobno działa to jak zagraniczne kluby – można mieć konia na spółkę z innymi. Warszawskie wyścigi śledzę od bardzo niedawna, więc nie znam jeszcze ani wszystkich koni, ani nawet dżokejów, ale gdy spojrzałam na listę startową, rzucił mi się w oczy koń Xawery, którego pamiętałam z dokumentu Życie na wyścigach, gdzie pokazywano scenę jego zakupu (kosztował 27 tysięcy euro, co podobno jest sporą sumą jak na polskie konie). Co prawda nie kupiłam zakładu z nim, ale po cichu mu trochę kibicowałam. Niestety Xawery zajął miejsce ostatnie. W tym wyścigu PRAWIE udało mi się trafić. Kupiłam porządek Umberto Caro i Emiliano Zapata. Na mecie wyglądało to tak, jakby Umberto Caro zajął drugie miejsce i już świętowałam moje pierwsze zwycięstwo. A tu figa z makiem. Umberto Caro zajął miejsce trzecie!

Umberto Caro oszukuje mnie, że jest drugi

Gonitwa czwarta była gonitwą debiutantów. Uważnie przyjrzałam się wszystkim i wybrałam konie numer 2 – Zimbardo (bo komentator wspomniał coś o jego mamie – Zielonej Herbatce, która według niego była urodzoną sprinterką, a jak spojrzałam potem na wyścigi w których brała udział, to były to same baaaaardzo długodystansowe gonitwy hmm…), konia numer 3 – Krokana (bo dosiadał go mój ulubiony dżokej) oraz konia numer 5 – Centa, tak po prostu, przez śmieszne imię. Gdybym została przy tym wyborze, to bym nieźle na tym wyszła, bo te właśnie koniki zajęły pierwsze, drugie i trzecie miejsce. Ja niestety nagle zmieniłam zdanie i kupiłam inne kombinacje… Było blisko…

Następna gonitwa – Nagroda Prezesa Totalizatora Sportowego. Na nią przygotowałam się dzień wcześniej. Niestety zrobiłam coś, co zdyskwalifikowało mnie na samym starcie. Pomyślałam sobie „nie no, ten niemiecki koń na pewno nie jest wcale taki dobry” i nie wzięłam go w ogóle pod uwagę :p. Koń z łatwością zajął miejsce pierwsze, wyprzedzając naszą Nemezis i silnego Plontiera, na których zakład kupiłam, ale bez niemieckiego Monptiego skonczyło się na minusie.

Monpti robi mnie w konia

No i w końcu gonitwa numer 6 – Derby! Szykowałam się do niego kilka dni. Oglądałam poprzednie wyścigi uczestników, analizowałam rodowody, byłam gotowa! Koniec końców kupiłam zakłady zawierające wszystkie konie z czołówki – Inter Royal Lady, Night Thunder, Petit, Timemaster i nawet Airy Boy, który też świetnie pobiegł. Niestety, zignorowałam trochę Szczepana Mazura i nie kupiłam zakładu, w którym to on zajmuje pierwsze miejsce, a przecież to takie oczywiste… Postawiłam za to z całych sił na Petit, który też zajął niezłe, bo czwarte miejsce. Lepiej bym wyszła , gdybym kupiła te koniki w boxie, ale to nauczka na przyszłość. Nie trafiłam! Szczepan pojechał świetnie, było widać, że wszystko sobie przemyślał i po prostu wiedział co robi. Zasłużył na zwycięstwo. Jaonna Wyrzyk pojechała moim zdaniem bardzo kiepsko. Inter Royal Lady to świetny koń, który pobiegł najlepiej ze wszystkich. Niestety brak doświadczenia dżokejki sprawił, że IRL musiała biec o wiele dłuższy dystans niż Night Thunder, ponieważ biegła ona ciągle po zewnętrznej linii – przez co przegrała. W wyścigu fenomenalnie pobiegł Stefano Mura, który pojawił się w pierwszej trójce nagle i nie wiadomo skąd! Michal Abik też nieźle się spisał na Petit, który dołączył po tym Derby do grona moich ulubionych koników. Bardzo dobrze prezentował się na padoku i chociaż jest małym koniem, to jest bardzo zgrabny i proporcjonalny. Myślę, że dało się dobiec do tej pierwszej trójki. Liczę na Petit i będę śledzić jego dalszy rozwój. Oprócz tych czterech koni, warto zwrócić uwagę na występ polskiego Airy Boya, który przez moment wysunął się nawet na prowadzenie! Był świetny. Oczywiście dosiadający go Aleksander Reznikov również. Na Airy Boya zwróciłam uwagę podczas moich przygotowań do derby i od razu wiedziałam, że to najlepszy z trzech polskich koni. Jestem trochę dumna, że go tak „znalazłam”, podczas gdy wszyscy stawiali na Sewerusa :D.

Derby 2020

Po Derby byłam w ciężkiej sytuacji – niezły minus na moim koncie. No ale to nie był koniec. Czekał mnie jeszcze jeden wyścig, na który czekałam głównie przez Herbatkę. Na Herbatę zwróciłam uwagę jakiś czas temu, z pewnością przez to słodkie imię. Kiedy sprawdziłam trochę, co to jest za konik, okazało się, że nie jest to konik kiepski i może poradzić sobie lepiej niż na swoim poprzednim wyścigu, ponieważ tym razem będzie biegł 1600 metrów – a krótszy dystans jej z pewnością służy. Tak więc do Herbatki dodałam jeszcze 3 inne koniki, które uznałam za dobre (głównie ze względu na jeźdźców) i kupiłam porządek w boxie. No i udało się! Adventure z numerem 2 i Setka z numerem 3 zajęły pierwsze i drugie miejsce! Trafiłam 190 zł. Mój minus z Derby i poprzednich wyścigów został odkupiony. Byłam całkiem zadowolona, dopóki nie okazało się, że gdybym kupiła trójkę z moją ulubioną Herbatką na trzecim miejscu, to miałabym w kieszeni ponad 1100 złotych! Oh… wciąż o tym rozmyślam…

mój wygrany zakład

Słodko-gorzkie zwycięstwo nie było jedynym powodem mojego lekko zepsutego nastroju. Kiedy czekałam na moje 190 złotych, zaczął się padok do kolejnego wyścigu. Wybrałam dwa konie, które chciałam kupić. Czekałam na pieniążki, czekałam i się nie doczekałam. Nie zdążyłam kupić i jak na złość okazało się, że wygrałabym 98 złotych… Byłam troszkę wkurzona na trafonline.pl!

Moje za długo wyczekiwane 190 zł wpłynęło na konto. Miałam czas, żeby kupić zakład na ostatnią gonitwę. Nie miałam już niestety siły na głębsze przewidywania i kupiłam dwie nietrafione trójeczki.

Tak wyglądał mój pierwszy dzień aktywnego uczestnictwa w oglądaniu i obstawianiu polskich wyścigów konnych i chociaż skończyłam go na niewielkim plusie, to jestem dosyć zadowolona, bo przecież to nie tak źle, jak na pierwszy raz. Co więcej, bardzo dużo się nauczyłam i jestem gotowa na kolejne rozgrywki! Już nie mogę się doczekać ♡

Polskie Derby 2020 – moje typy

W pierwszej notce na blogu chciałabym podzielić się moimi przewidywaniami dotyczącymi niedzielnej Gali Derby. Chociaż w polskim Internecie bardzo ciężko jest znaleźć dokładne dane dotyczące naszych koników, to postarałam się jak najlepiej mogę przeanalizować to co jest i napisać od siebie co nieco.

Co może sprawić, że Inter Royal Lady przegra?

Jak wszystkim wiadomo, niekwestionowaną faworytką tegorocznego Derby jest dosiadana przez Joannę Wyrzyk – Inter Royal Lady, która wygrała jak do tej pory wszystkie ze swoich dziewięciu gonitw. Osobiście bardzo lubię, gdy wyścigi wygrywa ktoś spoza kręgu faworytów. W tym przypadku jednak ciężko jest mi znaleźć jakieś silne argumenty, które przekonałyby kogokolwiek, że Inter Royal Lady nie wygra tego wyścigu. Istnieje jednak taka możliwość! Wszyscy pamiętamy słynną rozgrywkę w Wielkiej Warszawskiej 2016, gdzie pokonany przez Cassiniego Va Bank, był ówcześnie w Polsce koniem nie do pobicia. Może się tak zdarzyć i w przypadku Inter Royal Lady, dlatego chciałabym najpierw opisać kilka takich możliwości.

1. Stres jeźdźca.

Joanna Wyrzyk jest bez wątpienia bardzo utalentowanym dżokejem, a bliska więź którą udało jej się nawiązać z Inter Royal Lady jest z pewnością nie bez znaczenia gdy duet ten wygrywa kolejne rozgrywki. Start w Gali Derby na najpopularniejszym koniu, to jednak nie lada wyzwanie i niejeden o wiele bardziej doświadczony jeździec miałby kłopot z poradzeniem sobie z presją i stresem z tym związanym. Dla przykładu przytoczę tutaj historię jednego z najsilniejszych australijskich dżokejów młodego pokolenia – Damiana Lane’a, który ma na swoim koncie mnóstwo zwycięstw wyścigach G1, G2 i G3 (w tym np. australijskie derby). Lane w pewnym momencie swojej kariery postanowił, że chce jeździć w Japonii, a ponieważ jego osiągnięcia były znane i tam, bez wahania zaproponowano mu, by dosiadł najsilniejszego i najpopularniejszego 3latka Derby 2019 – Saturnalię. Saturnalia, tak jak nasza Inter Royal Lady, był od swojego debiutu koniem niepokonanym. Lane niestety nie wytrzymał presji i zakończył wyścig na miejscu 4.

2. Brak doświadczenia „bycia otoczoną”.

Kiedy analizowałam dotychczasowe wyścigi Inter Royal Lady, zauważyłam, że z uwagi na swoją wielką przewagę nad rywalami, Inter Royal Lady zawsze zostawia wszystkich daleko w tyle. Gala Derby to jednak wyścig dla najsilniejszych 3latków danego sezonu, dlatego rywale będą tu silniejsi i o wiele lepiej przygotowani niż dotychczas. Co jeśli będziemy mieli do czynienia z walką kilku koni, które będą biegły łeb w łeb do samej mety? Taka sytuacja może okazać się dla Inter Royal Lady wyzwaniem.

3. Inny koń na prowadzeniu.

By pokonać konia tak silnego jak Inter Royal Lady, trzeba obmyślić specjalną taktykę biegu. Inter Royal Lady lubi zostawiać rywali w tyle i na obecną chwilę żaden z współzawodników nie jest w stanie dorównać jej sile, dlatego jest tylko jeden sposób żeby ją pokonać – uciec jak najdalej do przodu. Przypomnę tutaj znów wyścig Va Banka i Cassiniego. Cassini właśnie w ten sposób zdołał pokonać wielkiego faworyta – pobiegł ze wszystkich sił i udało mu się utrzymać te pozycję aż do samej mety.

Istnieje jeszcze kilka innych możliwości, jak na przykład nagła kontuzja, ale miejmy nadzieję, że nic takiego nie będzie miało miejsca i wszyscy dobiegną szczęśliwie. Osobiście, na 95% jestem przekonana, że to właśnie Inter Royal Lady wygra niedzielny wyścig. Chciałabym w tym miejscu przedstawić moich kandydatów na miejsce 2. i 3., oraz scenariusz na pozostałe 5%, w którym Inter Royal Lady przegrywa :).

Moje typy

Po przeanalizowaniu dotychczasowych występów 13stu uczestników tegorocznego Derby, wybrałam 4 konie, które mogą mieć moim zdaniem istotny wpływ na przebieg i wyniki wyścigu. Są nimi Inter Royal LadyPetitNight ThunderHipop de Loire.

1. Inter Royal Lady – to koń niepokonany jak do tej pory. Wystarczy obejrzeć jej dotychczasowe gonitwy, żeby pozbyć się wszelkich wątpliwości – to właśnie IRL jest najsilniejszym 3latkiem w tym sezonie na Służewcu. W niedziele najprawdopodobniej pobiegnie w swoim stylu i zostawi rywali w tyle.

2. Petit – to bardzo ciekawy koń, o którym ku mojemu zdziwieniu mało się mówi. Petit wygrał w poprzednim miesiącu wyścig na 2200 metrów, co stawia go w dobrym świetle jeśli chodzi o dystans, ale to nie ten wyścig uważam za jego najlepszy. Swoje możliwości pokazał 31. maja, podczas wyścigu na 2000 metrów, gdzie przegrał z Night Thunder i zajął drugie miejsce. Przez większość wyścigu trzymał się spokojnie z tyłu, by następnie przebić się między rywalami i zaatakować. Dżokeje na Służewcu często popełniają błąd i zbyt szeroko próbują zaatakować z zewnątrz. Błażej Giedyk i Petit zrobili tak jak trzeba, co dało im piękne drugie miejsce i chociaż nie wygrali, to moim zdaniem pobiegli o wiele lepiej niż zwycięzca – Night Thunder. Gdyby dystans był dłuższy, bardzo możliwe, że wyprzedziliby Szczepana Mazura i Night Thunder. Ten właśnie wyścig przekonał mnie do postawienia na Petit w niedzielnym Derby. Wielkim plusem jest również fakt, że dosiada go Michal Abik, któremu chyba można zaufać :).

Wyścig Petit z 31 maja 2020

3. Mam przeczucie, że do pierwszej trójki dobiegnie koń spoza grona faworytów. Fajnie byłoby, gdyby był to któryś z trzech polskich koników. Może Airy Boy?

Konie, które mogą przybiec jeśli Inter Royal Lady przegra

4. Night Thunder – patrząc na rodowód Night Thunder, można wywnioskować, że to koń stworzony do długich dystansów. Martwi jednak fakt, że w Polsce nie był zbyt często wykorzystywany w takich wyścigach – na długi dystans pobiegł tylko raz. Co prawda wygrał, więc może nie ma się co martwić? Tutaj również wielkim plusem jest dżokej – nasz najlepszy Szczepan Mazur. Nie wydaje mi się, żeby Night Thunder mógł wygrać pojedynek z IRL, ale w moim scenariuszu bez Inter Royal Lady ma spore szanse ;).

5. Hipop de Loire – nie mówi się o tym koniu dużo, ale moim zdaniem warto zwrócić na niego uwagę. To dobry koń, który jeśli szybko wybiegnie, może zostać w czołówce. Co więcej, dosiada go potrójny derbista Tomas Lukasek, którego ja osobiście bardzo cenię i wierzę, że nawet jeśli koń nie jest jakiś najlepszy, to Lukasek coś z niego potrafi zrobić.

Zakłady, które kupię

No i w końcu, ponieważ wreszcie założyłam sobie konto na trafonline.pl, przedstawie tutaj jakie zakłady planuję kupić:

TRÓJKA:

1. Inter Royal Lady 2. Petit 3. Wszystkie pozostałe konie

1. Inter Royal Lady 2. Wszystkie pozostałe konie 3. Petit

DWÓJKA:

1. Petit 2. Inter Royal Lady

PORZĄDEK [boks]:

1. Petit 2. Night Thunder 3. Hipop de Loire

Podsumowanie

Podsumowując, według mnie, pierwsze miejsce zajmie Inter Royal Lady, a drugie lub trzecie Petit. Poza nimi do pierwszej trójki dobiegnie koń spoza grona faworytów.