Arima Kinen 2020 już za nami. faworyci nie zawiedli, ale nie obyło się i bez niespodzianek. Ja od razu powiem, że nie trafiłam. Zapraszam do krótkiej relacji z tegorocznego ostatniego G1.
Zanim przejdę do samego wyścigu, muszę napisać o miłej niespodziance, która spotkała mnie tego dnia! Jak już kiedyś wspominałam, JRA bardzo często organizuje dla kibiców różnego rodzaju loterie i konkursy. Tak było i tym razem. Z moim chłopakiem zawsze bierzemy w nich udział i zazwyczaj udaje nam się trafić najniższą nagrodę, czyli kartę podarunkową z wizerunkiem jakiegoś konia. Z okazji Arima Kinen, wszyscy którzy biorą udział w loterii, otrzymują oryginalne kalendarze na nadchodzący rok. Do nas kalendarze przyszły w sobotę. Tym razem zdjęcia były naprawdę pomysłowe. Graficy stworzyli specjalne fotografie, na których możemy oglądać ścigające się ze sobą konie z różnych lat, które nie miałyby w prawdziwym życiu możliwości razem biegać. Co więcej, były to zazwyczaj dzieci i ich rodzice. Świetny pomysł, bardzo cieszę się, że dostaliśmy te kalendarzyki <3. No ale nie o tym miałam mówić!
Myśleliśmy, że skoro dostaliśmy w sobotę same kalendarze, to znaczy, że nic innego nie udało nam się trafić. Ale! W niedziele pojawił się listonosz z wielką paczką od JRA. A w środku…
Turfy, czyli oficjalna maskotka japońskich wyścigów konnych, w stroju krówki, ponieważ rok 2021 będzie w Azji rokiem krowy :). Ale byłam szczęśliwa! ❤ Takie maskotki rozdawane są co roku z okazji Arima Kinen. W tamtym roku przykładowo Turfy miał strój myszki. Co więcej, dostaje je tylko 1000 osób! To znaczy, że mieliśmy naprawdę duże szczęście. Turfy siedzi teraz na półce i będzie oglądał z nami kolejne wyścigi.
Wracając do wyścigu, faworytka Chrono Genesis nie zawiodła kibiców i wygrała w pięknym stylu. Dżokej Yuichi Kitamura, który brał udział w Arima Kinen po raz pierwszy w karierze, nie mógł ukryć radości podczas wywiadu po wyścigu. Sama bardzo go lubię, więc cieszyłam się razem z nim. Drugie miejsce, o losie, zajęła klaczka bardzo niepopularna, bo aż jedenasta na liście faworytów Salacia. Chciałam się cieszyć razem z nią i dżokejem Koheiem Matsuyamą, ale nie mogłam sobie podarować, że nie kupiłam jej na drugie miejsce. Dzień przed mówiłam, że stawią na Salacię i mój chłopak myślał, że sobie robie żarty i znów wymyśliłam jakiś głupi powód, żeby postawić na danego konia. W dzień wyścigu jak zwykle straciłam skupienie i koniec końców kupiłam Salacię tylko na miejsce trzecie. Aaaa… No nic! Gratulacje dla klaczy i dżokeja! Był to jednocześnie jej ostatni wyścig, więc zakończyła swoją karierę w super stylu! Dzięki temu jej dzieci będą pewnie troche droższe :p. Na trzecim miejscu znalazł się ogier Fierement i dżokej Christophe Lemaire, czyli jedni z głównych faworytów. Fierement, chociaż ma problemy z nogą, nie dał tego po sobie poznać. W duecie z najlepszym dżokejem pokazali, że taka kontuzja, to dla Fierementa pestka! Tak wyglądało podium. Podczas wyścigu zdarzył się też przykry incydent. Ogier Blast Onepiece, na którego również liczyłam, dostał nagłych problemów z sercem i nie dał rady biec dalej. Całe szczęście nic złego się nie stało i konikowi nic nie zagraża.
Pozostało mi tylko zaprosić do obejrzenia tej emocjonującej rozgrywki. Warto zwrócić uwagę na świetną taktykę Salacii, którą dżokej trzymał w tyle do ostatniego momentu i wypuścił ją o jakieś 2 sekundy później niż wszyscy. Salacia dzięki temu dostała niesamowitego rozpędu i udało jej się wywalczyć drugie miejsce. Chociaż Matsuyama jechał na niej po raz pierwszy, świetnie ją wyczuł i wykorzystał jej potencjał. Mówi się, że Matsuyama najlepiej radzi sobie jeżdżąc na klaczach. Ma do nich dobrą rękę. Tak było i tym razem. Na dole możecie zobaczyć nagranie z wyścigu. Chrono Gensis nr 9 i kolor żółty, Salacia nr 14 i kolor pomarańczowy, Fierement nr 13 i kolor pomarańczowy. Znalazłam nawet filmik z angielskim komentarzem! 😀
No i tak to wszystko wyglądało. Na początku byłam trochę niepocieszona, że nie udało mi się trafić, chociaż moje prognozy były trafne. Teraz jest mi trochę wstyd, że nie potrafiłam się cieszyć razem z dżokejami i konikami! Nie trafiłam, bo byłam zbyt zachłanna :p. Zamiast kupić tańsze zakłady, chciało mi się tych drogich. Dużo nauczył mnie ten wyścig. Na pewno zapamiętam go na długo.
W tym tygodniu zapraszam również na podsumowanie sezonu. Notka pojawi się pewnie około weekendu, ponieważ będzie to jedyny weekend w ciągu całego roku, w którym nie odbędą się wyścigi. Taka mała przerwa :D. Do zobaczenia!