Żegnajcie Snowfall i Wagnerian!

Ostatnio byłam chora i szlag trafił postanowienia noworoczne. Zajrzałam tu na chwilę, bo dotarła do mnie straszna wiadomość o nagłej śmierci Snowfall (Deep Impact, Best In The World po Galileo). Na pewno nikt się tego nie spodziewał i wszyscy liczyliśmy na wspaniałe występy klaczki w 2022 roku. Byłam pewna, że jeszcze nie jedną notkę jej tu poświęcę. Pozostaje nam kibicować jej młodszemu bratu. Spoczywaj w pokoju Snowfall!

* * *

Sezon 2022 w Japonii trwa już w najlepsze. Jak to zwykle bywa, na początku roku nie mamy wyścigów G1, czy innych bardzo ważnych wydarzeń. Sezon rozkręca się powoli, tak jak i moje zakłady – w tym roku nie kupiłam jeszcze żadnego! 2021 był dla mnie rokiem największych wygranych, ale i największych przegranych, dlatego uznałam, że muszę troszkę zwolnić :p.

* * *

W Japonii wybrano konia roku 2021! Tym razem tytuł zdobył 3letni ogier Efforia (Epiphaneia, Katies Heart po Heart’s Cry). Mimo swojego młodego wieku zdążył zwyciężyć już w wiosennym Satsuki-Sho, jesiennym Ten’no-Sho i w jednej z dwóch najlepiej opłacalnych gonitw w Japonii – Arima Kinen. 2022 będzie dla niego rokiem wyzwań, ponieważ po takim sezonie oczekuje się od niego wiele! Najlepszym ogierem powyżej 4 lat został Contrail (Deep Impact, Rhodochrosite po Unbridled’s Song).

* * *

Śmierć Snowfall, to nie jedyny smutny news dla fanów wyścigów w Japonii. W zeszłym tygodniu pożegnaliśmy również świetnego japońskiego ogiera – 7letniego Wagneriana (Deep Impact, Miss Encore po King Kamehameha). Wagnerian, to zwycięzca Derby 2018 oraz zwycięzca takich gonitw jak Kobe Shinbun-hai G2, czy Tokyo Sports Ni-sai Stakes G3. Pamiętamy go również z jego świetnego występu w Japan Cup 2020, gdzie mimo swojej kontuzji zdołał zająć dobre 3cie miejsce. Wagnerian doznał niewydolności wielonarządowej i zmarł w środę 5tego stycznia. W swojej karierze, ogier zarobił łącznie około 17 800 000 złotych. Niech spoczywa w pokoju.

* * *

Koniec garstki newsów. W sumie, to odpowiada mi ten format. Wrócę tu jeszcze z takim!

Japońskie konie w Hong Kongu

Witam po tygodniowej przerwie. Jesteśmy już po pierwszym dniu weekendowych rozgrywek, ale to niedziela przyniesie nam największe emocje!

Tak jak pisałam tydzień temu, jutro mamy G1 dla 2latek, ale nie tylko! Zapomniałam wspomnieć, że będziemy mogli kibicować japońskim koniom podczas rozgrywek w Hong Kongu, a to całkiem ważne wydarzenie. Przedstawię teraz listę wyścigów oraz japońskich koni biorących w nich udział, wraz z ich największymi osiągnięciami.

R7 Hong Kong Vase G1 – 2400m, trawa, dla koni 3letnich i starszych

Glory Vase (Deep Impact, Mejiro Tsubone po Swept Overboard)

  • Hong Kong Vase G1, 2019

Stay Foolish (Stay Gold, Kauai Lane po King Kamehameha)

  • Kyoto Shinbun-hai G2, 2018

Hong Kong Sprint G1 – 1200m, trawa, dla koni 3letnich i starszych

Pixie Knight (Maurice, Pixie Hollow po King Halo)

  • Sprinters Stakes G1, 2021

Danon Smash (Lord Kanaloa, Spinning Wildcat po Hard Spun)

  • Hong Kong Sprint G1, 2020
  • Takamatsunomiya Kinen G1, 2021

Resistencia (Daiwa Major, Malacostumbrada po Lisard Island)

  • Hanshin Juvenile Fillies G1

Hong Kong Mile G1, 1600m, trawa, dla koni 3letnich i starszych

Indy Champ (Stay Gold, Will Power po King Kamhameha)

  • Yasuda Kinen G1, 2019
  • Mile Championship, 2019

Danon Kingly (Deep Impact, My Goodness po Storm Cat)

  • Yasuda Kinen G1, 2021

Salios (Heart’s Cry, Salomina po Lomitas)

  • Asahi Hai Futurity Stakes G1

Vin De Garde (Deep Impact, Skia po Motivator)

  • Dubai Turf G1, 2021 – II miejsce

Hong Kong Cup G1, 2000m, trawa, dla koni 3letnich i starszych

Loves Only You (Deep Impact, Loves Only Me po Storm Cat)

  • Oaks G1, 2019
  • Queen Elizabeth II Cup, 2021
  • Breeders’ Cup Filly & Mare Turf G1, 2021

Lei Papale (Deep Impact, Shells Lei po Kurofune)

  • Osaka Hai G1

Hishi Iguazu (Heart’s Cry, La Liz po Bernstein)

  • Nakayama Kinen G2, 2021

Mam nadzieję, że jest lista jest wystarczająco czytelna. Największą uwagę z pewnością przyciągnie występ tegorocznej zwyciężczyni Breeders’ Cup – Loves Only You, ale ja osobiście najbardziej kibicuje jednej z moich ulubionych klaczy – Resistencii, która pierwszy raz jedzie się ścigać za granicą. Myślę, że ma spore szanse, szczególnie, że będzie dosiadać jej Christophe Soumillon. Trzymam kciuki!

3latka po Deep Impact – Snowfall, zwycięża Epsom Oaks o 16 długości

Wspaniałe wieści dla świata japońskich wyścigów konnych. Deep Impact, który zmarł w 2019, zdążył pozostawić po sobie prawdziwy skarb. Mowa o świeżo-upieczonej oaksistce z Epsom – Snowfall (Deep Impact, Best In The World po Galileo), która w duecie z Frankie’m Dettorim w sensacyjny sposób pokonała 13 rywalek, zostawiając najlepszą z nich o 16 długości w tyle.

Snowfall i Frankie zwyciężają Epsom Oaks 2021

Snowfall biegała już wcześniej i nie były to wyniki, które zapowiadałyby tak niesamowity występ w Oaks. Do tej pory wzięła udział w dziewięciu gonitwach, z czego wygrała trzy. W Oaks była na trzecim miejscu na liście faworytek. Coś jednak musiało być na rzeczy, skoro jazdę w Oaks zaproponowano najlepszemu dżokejowi na świecie – Frankiemu Dettoriemu. W wywiadzie udzielonym zaraz po zakończeniu wyścigu, Frankie powiedział, że jeszcze nigdy tak łatwo nie udało mu się wygrać, a wygrywał już wiele razy. Snowfall musi być więc koniem wyjątkowym i chociaż ma angielskich właścicieli i trenowana jest w Anglii, pochodzi z japońskiej hodowli Northern Farm i jest córką największej legendy japońskich wyścigów. Japończycy pękają właśnie z dumy!

Po swoim wspaniałym występie Snowfall w błyskawicznym tempie znalazła się na pierwszym miejscu faworytów do zwycięstwa w tegorocznym Prix de l’Arc de Triomphe.

Galileo Impact

Na koniec kilka słów o pochodzeniu Snowfall. To, że konie po Deep Impact świetnie radzą sobie w Japonii wiedzą wszyscy. Jak zaznaczyłam wyżej, mama Snowfall jest córką Galileo, a Galileo co ciekawe, już tak dobrze w Japonii nie biega. Co więcej, mamy tu konie z bardzo podobnym rodowodem (Deep Impact+Galileo), które radzą sobie bardzo przeciętnie – japońskie warunki im nie sprzyjają. Jak udowodniła nam dziś Snowfall, kombinacja ta może okazać się zabójczo dobra na torach europejskich, dlatego warto byłoby zastanowić się nad kupnem takiego konia do Polski. Deep Impact już nie ma, więc nowego konia już nie kupimy. Jest jednak wiele koni, które jak już mówiłam, w Japonii radzą sobie przeciętnie, a które z pewnością zostałyby nam odsprzedane np. jako przyszli ojcowie naszych koników. Uważam osobiście, że mogłaby być to niezła rewolucja dla naszych wyścigów. Jest tu na przykład taki konik Galileo Impact (Deep Impact, Galileo Always po Galileo), z którego się w sumie czasem podśmiewywałam, bo nosi tak nadmuchane imię po dwóch legendarnych koniach, a sam jest konikiem bardzo przeciętnym (jego największe osiągnięcia to dwa trzecie miejsca). Dziś oficjalnie przestałam się z niego podśmiewywać! Jestem pewna, że w Europie byłby świetnym koniem.

Tryumf japońskich koni podczas Saudi Cup Day

Nieźle zaniedbuję ostatnio blożka. To nie dlatego, że nie oglądam wyścigów, bo oglądam co tydzień. Ostatnio większość swojego czasu poświęcam na grę na gitarze, co jak się okazało, jest zajęciem wyjątkowo męczącym (jeśli robi się to na serio). Spróbuję to jakoś pogodzić i poszukać więcej czasu na bloga.

Tosaki i Pink Kamehameha

Dziś postanowiłam napisać kilka krótkich newsów dotyczących ostatnich wydarzeń w świecie japońskich wyścigów konnych.

Największym newsem zdecydowanie było w tym tygodniu zwycięstwo dwóch japońskich koni podczas Saudi Cup Day w Arabii Saudyjskiej. Pierwszym z nich był 3latek Pink Kamehameha (Leontes, Tabatha Tosho po Dancing Brave), który dosiadany przez japońskiego dżokeja Keitę Tosakiego – zwyciężył Saudi Derby. O tym, że Tosaki pojedzie na Pink Kamehameha, dżokej dowiedział się w dzień wyścigu! Początkowo miał dosiadać go amerykański dżokej Joel Rosario, który ostatecznie dosiadał innego konia, ponieważ dżokej który miał dosiadać tego innego konia, miał jakieś problemy samolotem i nie mógł dotrzeć na miejsce. Skomplikowane! Tosaki, chociaż jechał na derbiście po raz pierwszy, był bardzo zadowolony ze swojego startu i świetnie się na nim jechało. Pochwalił też konika za jego wyjątkowo udany debiut na piachu, bo do tej pory biegał tylko na trawie. Duet z Japonii dostał w nagrodę 900 000 dolarów.

Swoją drogą muszę powiedzieć szczerze, że byłam w lekkim szoku, gdy dowiedziałam się, że Pink Kamehameha tak świetnie sobie poradził. Widziałam tego konika kilka razy, raz nawet kupiłam zakład, ale nigdy się nie pokazał z jakieś wyjątkowo dobrej strony. W Japonii, na 6 swoich startów wygrał tylko 1 – swój debiut. Potem był 13, 9, 5, 6 i 4. Nie są to jakieś świetne wyniki. Można by powiedzieć, że dosyć kiepskie. Fajnie, że tak dobrze sobie poradził za granicą! Brawo Pinky! (lol..) Wyścig możecie zobaczyć poniżej. Pink Kamehameha i Keita Tosaki mają numer 7.

Drugim bohaterem dnia był 6ciolatek Copano Kicking (Spring At Last, Celadon po Gold Halo), który zwyciężył w Riyadh Dirt Sprint. Copano Kicking to doświadczony koń, znany i lubiany w Japonii :p. Jego właściciel jest jakimś bogaczem, co ma swój wieżowiec w Tokio, często pisze na twitterze o jakichś wróżbach, sprzedaje jakieś kamienie mocy i jest specjalistą od feng szui. Oprócz tych dziwactw, jest również bardzo dobrym człowiekiem i przez dłuższy okres kariery Copano Kicking, powierzył go młodej dżokejce Nanako Fujicie, której za bardzo nikt dobrych koni powierzać nie chciał. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ Fujita skutecznie psuła występy zdolnego konia, którego stać było na wiele więcej… Podczas wyścigu w Arabii Saudyjskiej na szczęście dosiadał go kto inny – angielski dżokej William Buick.

Copano Kicking nie był jedynym koniem, który świetnie poradził sobie w tym wyścigu. Drugie miejsce zajął bowiem również reprezentant Japonii – Matera Sky (Speightstown, Mostaqeleh po Rahy), dosiadany przez wspomnianego wcześniej Keitę Tosakiego. 6te miejsce należało zaś do konia o imieniu Justin (Orfevre, Synesthesia po Gone West). Młody dżokej Ryusei Sakai był po wyścigu lekko sfrustrowany. Ojj, ma jeszcze czas! Wyścig możecie zobaczyć na dole. Copa ma numer 2, Matera 6, a Justin 9.

To by było tyle na dziś. Może napiszę jeszcze coś przed weekendem.

Do zobaczenia ❤

Podsumowanie weekendów [26-27.09.20 i 03-04.10.20]

Cóż to były za emocjonujące dwa weekendy. Na wstępie chciałabym się trochę pochwalić, że moje przewidywania z poprzedniej notki się prawie całkowicie sprawdziły! Do łuku wybrałam trzy konie, z czego jeden z nich zwyciężył. W Operze wygrała Tarnawa, tak jak mówiłam, a Inter Royal Lady zmieściła się w pierwszej ósemce! Jestem z siebie dumna, ale nie bardziej niż z Inter i Szczepana Mazura, którym poszło naprawdę dobrze. Szczepan w ogóle nie odstaje od czołówki, a Inter Royal Lady jeszcze trochę pobiega na zachodzie i na pewno wygra jakiś wyścig G3, a może i G2? Trzeba tylko nadrobić zaległości z Polski i do przodu!

Tutaj chciałabym na chwilę wrócić do japońskich wyścigów sprzed tygodnia, a dokładniej do wyścigu na który wszyscy czekali – Kobe Shinbun Hai (G2). Wszyscy czekali, bo chcieli zobaczyć jak poradzi sobie Contrail – wielokrotnie wspominany na tym blogu przeze mnie 3letni ogier po legendarnym Deep Impact. Kobe Shinbun Hai to wyścig dla 3letnich ogierów na dystansie 2200 metrów. Łącznie z Contrail, brało w nim udział kilka koni, które startowały w tegorocznym Derby, dlatego można było spodziewać się, że to właśnie konie z czołówki Derby trafią do niej i tym razem. Wielkim faworytem był oczywiście Contrail, a ci którzy obstawiali jego zwycięstwo, nie mogli liczyć na wielkie pieniądze. Zakład wynosił bowiem 1.1. Na pewno byli jednak tacy, którzy zdecydowali się pomnożyć swój majątek chociaż o te 1.1, bo w końcu niecodziennie trafia się taki pewniak jak właśnie Contrail. Innych faworytów nie było. Zwycięstwo kolejnego konia było typowane aż na 1:20, więc to spora różnica. Na wszelki wypadek dodam, Contrail wyścig zwyciężył ;).

W gronie kandydatów na drugie miejsce, znajdował się Weltreisende – koń, który zajął trzecie miejsce w Derby. Ja postanowiłam go zignorować, co było dla mnie zgubne! Nie zasłużył sobie na to, bo okazał się koniem silnym, któremu można zaufać. To obecność Contrail powoduje, że wszystkie inne konie chociaż silne, wydają się takie sobie. Weltreisende zajął miejsce drugie.

Niemałym zaskoczeniem okazał się Robertson Quay, który obstawiany na 1:112, dobiegł na miejsce trzecie w naprawdę dobrym stylu. Jego ostatnia prosta robi wrażenie. Zapraszam do obejrzenia wyścigu. Contrail to numer 2 i biały kask, Weltreisende numer 18 i kask różowy, a Robertson Quay to numer 5 i kask czerwony.

Kobe Shinbun Hai – kolejne zwycięstwo Contrail

Kolejnym ekscytującym wydarzeniem było niedzielne Sprinters Stakes – wyścig G1, dla najlepszych sprinterów (3 lata lub starszych), na dystansie 1200 metrów. Jesienny klasyk! Jesień, to ogólnie super czas w japońskich wyścigach – dużo G1. Na wstępie powiem tylko, że brała w Sprinters Stakes udział moja ukochana klacz Love Kampf, która 2 lata temu zajęła w tym wyścigu miejsce drugie! Tym razem niestety zajęła drugie od końca :p. Ale to co!

Faworytką wyścigu była czteroletnia klacz po Deep Impact Gran Alegria, dosiadana przez francuskiego dżokeja Christopha Lemaire, który jest obecnie numerem jeden wśród dżokejów ścigających się w Japonii. Zgodnie z oczekiwaniami klacz wygrała i pokazała też, że jest na zupełnie innym poziomie niż jej rywale. Ostatnia prosta, to była dla niej pestka.

Kolejna z faworytek – Mozu Superflare (klacz po amerykańskim Speightstown, zwycięzcy Sprint Breeders’ Cup 2004), niestety nie dała sobie rady z panującymi warunkami i skończyła bieg na miejscu dopiero dziesiątym. Drugie miejsce należało zaś do Danon Smash – ogiera po sławnym japońskim sprinterze i reproduktorze Lordzie Kanaloa. Danona Smasha dosiadał plasujący się obecnie na drugim miejscu w rankingu dżokejów Yuga Kawada.

Trzecie miejsca to klasycznie koń mniej spodziewany :D. Tym razem była to klacz A Will a Way (po japońskim Just A Way, który wygrywał również w Dubaju). Wyścig można zobaczyć poniżej. Gran Alegria nr 10 – żółty, Mozu Superflare nr 3 – czarny, A Will a Way nr 16 – różowy. Warto obejrzeć, bo końcówka jest naprawdę ciekawa. Gran Alegria i A Will a Way przybiegają na metę nagle, z samiutkieeego końca.

Sprinters Stakes

No a wieczorem przyszła pora na europejskie wyścigi, które były jeszcze bardziej ekscytujące. Japońscy dziennikarze byli już tak zmęczeni, że wszystkim kleiły się oczy. Od rana tyle wrażeń i pracy!

Na koniec chciałam napisać tylko, że Inter Royal Lady spisała się świetnie i czeka nas wszystkich ekscytujący i pełen nadziei rok 2021. Inter Royal Lady ma naprawdę spore szanse na zwycięstwa w światowych wyścigach. Trzymam kciuki!

Szybka notka przed Prix de l’Arc de Triomphe

Mam trochę zaległości, bo muszę opisać zeszłotygodniowe i dzisiejsze wyścigi w Japonii, ale zanim to zrobię, muszę powiedzieć na kogo stawiam w tegorocznym Łuku i przy okazji startu Inter Royal Lady – w Prix de l’Opera.

Jeśli chodzi o Prix de l’Arc de Triomphe, zdaje mi się, że wynik będzie dosyć przewidywalny i w pierwszej trójce znajdą się Stradivarius, Enable i Sottsass. Jeśli miałabym dodać kogoś jeszcze, to dodałabym Way To Paris. Wielka szkoda, że w ostatniej chwili nie dopuszczono do wyścigu irlandzkich koni. Bardzo chciałam zobaczyć japońską legendę Yutakę Take dosiadającego Japan. No i Serpentine, który znajdował się w gronie moich faworytów. Jako ciekawostkę dodam, że w Japonii świetnie sprzedaje się zakład na japońską Deirdre, która raczej nie ma tym razem aż tak dużych szans :D. Japończycy lubią kupować tak zwany „ouen baken”, czyli „zakład dopingujący”.

W Prix de l’Opera chciałam kibicować Fancy Blue, ale nie wystąpi, więc z moich faworytów zostaje Tarnawa! Bardzo chciałabym również, żeby Inter Royal Lady pobiegła jak najlepiej. Żeby tak chociaż do pierwszej ósemki dała radę, to już będzie super!

Do zobaczenia po wyścigach! ♡

Spadek motywacji, Yorkshire i niedzielne wyścigi

Dawno nic nie pisałam! Kilka rzeczy, a dokładnie dwie, odebrały mi prawie całą motywację i powoli powoli wracam do siebie. Po pierwsze, jakiś czas temu zaproponowano mi napisanie artykułu o japońskich wyścigach konnych. Podeszłam do tego na 100% profesjonalnie korzystając ze swojego doświadczenia i umiejętności językowych, sprawdzając wszystkie dane bardzo dokładnie. Mój artykuł się nawet spodobał :p. Niestety kiedy spytałam o pieniądze, dowiedziałam się, że wszystko będzie zależało od ilości wyświetleń tego artykułu na niezbyt popularnej już na pierwszy rzut oka stronie internetowej. Co więcej, powiedziano mi, że będą to kwoty symboliczne. Podziękowałam więc za współpracę na co w odpowiedzi otrzymałam średnio miłą wiadomość, w której pan powiedział mi, że nie mam z czego rezygnować, bo przecież żadnej współpracy nie było :p. Faktycznie, nie było!

Nie mam pojęcia co sobie ten pan myślał prosząc mnie o napisanie tak specjalistycznego artykułu. Jestem obecnie chyba jedyną osobą w Polsce, która jest w stanie napisać tyle na ten temat, a zostałam potraktowana jak jakiś wyzyskiwany praktykant dziennikarstwa, któremu wmawia się, że będzie miał do CV :p. Dodam jeszcze tylko, że napisanie artykułu zajęło mi jakieś 3-4 dni. No ja tam uważam, że moje 4 dni są warte więcej niż symboliczna kwota zależna od wyświetleń strony. Ostatecznie artykuł opublikowałam na swoim blogu i mam nadzieję, że kiedyś może się komuś przyda na coś.

Kolejną demotywującą kwestią ostatnich dni było moje szokujące odkrycie dotyczące wypłat pieniędzy z zakładów na polskiej stronie trafonline.pl. Czy to prawda, że pobierają oni sobie prawie 50% z wpłaconych pieniędzy? Może coś pomyliłam? Proszę niech mnie ktoś uświadomi :p. Zastanawiałam się już jakiś czas, dlaczego wypłaty są tak niskie i czy to wina okropnie małej liczby ludzi biorących udział w grze. Trochę poczytałam i okazało się, że to wina zachłanności :p. W taki sposób polskie wyścigi konne nigdy nie pójdą do przodu. Nie ma na to żadnych szans. Bardzo mnie to zdemotywowało i postanowiłam przestać grać. Wyścigi oglądam nadal.

Koniec tych jęków i czas na kilka aktualności. Widzieliście wczorajszy wyścig Yorkshire Oaks? Love wygrała z palcem w dupie :p. Zdaje się być silniejsza od Fancy Blue, o której pisałam trochę w mojej poprzedniej notce o japońskich wyścigach. Ciekawe czy weźmie udział w Łuku Tryumfalnym, bo coś czuję, że ma spore szanse. Ostatnio klacze radzą sobie super. Ciekawe, bo to dokładnie jak kobiety w świecie ludzi ;p.

Co do koni ze słowem Love w imieniu, w niedzielę pobiegnie moja ulubiona klacz, której wizerunek widnieje na głównej grafice mojego bloga – Love Kampf. Love Kampf to sprinterka, która biegnie jak jej się zachce :p. Jeśli dobrze wystartuje i zostawi wszystkich w tyle, to ma duże szanse na zwycięstwo. Jeśli nie, to raczej nie ma opcji, że będzie atakować z tyłu. Nie mogę się doczekać! Oprócz Love Kampf, w innym mieście wystartuje też mój inny ulubieniec Black Hole. Lubiłam tego konika jeszcze zanim okazało się, że mamy urodziny tego samego dnia! :p

Oba koniki startują w głównych niedzielnych gonitwach. Ale będą emocje!

Wypadek Filipa Minarika i King George w Ascot

Trzy tygodnie temu na torze Mannheim w Niemczech, miał miejsce okropny wypadek jednego z najbardziej cenionych niemieckich dżokejów. Filip Minarik – bo o nim właśnie mowa, spadł z konia, w wyniku czego złamał nogę i kostkę oraz doznał ciężkiego urazu głowy. Dżokej do dnia dzisiejszego jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, a na jego leczenie zbierane są obecnie pieniądze. Link do zbiórki poniżej.

Filip Minarik ma 45 lat i urodził się w Czechach. Ma za sobą wiele zwycięstw w gonitwach grupy pierwszej i może cieszyć się poczwórnym tytułem dżokeja roku w Niemczech. Minarika oglądałam w tym roku na wyścigach w Japonii, dlatego jego los nie jest mi obojętny. Śledzę go również na Instagramie, gdzie zawsze chętnie odpowiada na wiadomości wszystkich fanów. To nie tylko światowej klasy dżokej, ale również świetny człowiek. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.

Z weselszych newsów! Dziś o 16:35 (polskiego czasu) w Ascot odbędzie się budzący co roku ogromne emocje King George. Co ciekawe, w tym roku tylko trzy konie powalczą w wyścigu. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałam gonitwy z tak małą ilością koni i już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć jak to będzie wyglądało. Wszyscy stawiają na Enable, która wygrała ten wyścig już dwa razy no i jest w ostatnich latach niekwestionowaną liderką. Swoje ostatnie dwie gonitwy Enable zakończyła jednak na drugich miejscach. Może jej się już po prostu nie chce biegać? Z tego co wiem, już rok temu miała przejść na emeryturę. Oprócz Enable pobiegną również Japan i Sovereign. Szkoda trochę, że Anthony Van Dyck – koń którego bardzo chciałam zobaczyć, został wycofany w ostatniej chwili. Tak czy siak, zapowiada się ciekawa rozgrywka :).