Jesień to zdecydowanie najciekawsza pora dla japońskich wyścigów. Tydzień temu Triple Crown dla klaczy, a tym razem dla ogierów, w którym na dodatek brał udział nasz sławny Contrail, o którym mam wrażenie, piszę prawie co tydzień :p.
Gonitwa G1 Kikka-shō, to bardzo ważne wydarzenie w kalendarzu japońskich wyścigów konnych. Taki jakby japoński St. Leger Stakes. Długi dystans 3000 metrów, z którym mogą nie poradzić sobie nawet najwięksi faworyci, budzi spore emocje. Tak było i w tym roku. Zdecydowanym faworytem wszystkich był niepokonany jak dotąd 3letni ogier Contrail (Deep Impact, Rhodochrosite po Unbridled’s Song) w duecie z dżokejem Yuichim Fukunagą. Znalazła się jednak spora grupa osób, które zaczęły wątpić w to, że Contrail da rade tym 3000 metrom i że jak ma kiedyś przegrać, to zrobi to właśnie teraz (mówili tak też i poprzednim razem :p). Koniec końców zakład obstawiający zwycięstwo Contrail wynosił x1.1, co oznacza, że w głębi serca wszyscy wierzyli, że to właśnie on jako pierwszy dobiegnie do celownika.
Kolejny koń na liście faworytów to dopiero x10.3 – Weltreisende (Dream Journey, Mandela po Acatenango), 3letni ogier, który zajął trzecie miejsce w tegorocznym Derby. Skoro w wyścigu nie brał udział koń z miejsca drugiego, wszyscy uznali za logiczne, że to właśnie Weltreisende – tak jak to było w przypadku Derby – zajmie kolejne miejsce po zwycięskim Contrail. W typach specjalistów, jako najgroźniejszy rywal dla Contrail przedstawiany był jednak Babbitt (Nakayama Festa, Art Ryoko po Taiki Shuttle) – x12.5. Babbitt wygrał 4 poprzednie gonitwy, w tym jedną G3 i jedną G2, z czego wnioskować można, że jest w świetnej formie i na pewno będzie liczył się w rozgrywce. Zakłady na kolejne konie, to już x23, x34.9, x42.2 itd – czyli spora przepaść między faworytem. Nie zapominajmy jednak, że to wyścig G1, a więc każdy koń z listy startujących, to koń ze ścisłej czołówki, który gdyby pobiegł u nas, stałby się z pewnością koniem legendą :p. Ja osobiście kibicowałam 14stemu z listy faworytów – Black Hole (Gold Ship, Viva Bouque po King Kamehameha), który należy do grona moich ulubionych koników i któremu kibicuję wiernie od samego początku kariery. Jestem z niego bardzo dumna, że dotarł tak daleko i bierze udział w gonitwach G1.
Kto wygrał? Oczywiście Contrail. Czy było łatwo? Tym razem nie! Okazało się, że Contrail doczekał się godnego rywala, ale nie był to ani Weltreisende, ani Babbitt, a koń z jak ja to lubię nazywać serii „Starożytna Grecja” (ponieważ w Japonii jest cała grupka koni z takimi imionami) – Aristoteles (Epiphaneia, Blue Diamond po Deep Impact). Aristoteles miał wcześniej na swoim koncie 3 zwycięstwa i kilka drugich miejsc, ale żaden z tych wyścigów nie był wyścigiem grupowym. Świetny rodowód i równie świetny dżokej, który go tego dnia dosiadał – Christophe Lemaire, sprawiły, że znalazł się on na dosyć wysokim, czwartym miejscu listy faworytów. Mało kto spodziewał się jednak, że pobiegnie na tyle dobrze, że przez moment da nadzieje na swoje zwycięstwo w starciu z Contrail. Ostatecznie, po emocjonującym pojedynku dwóch ogierów na ostatniej prostej, Aristoteles zajął miejsce drugie. Zyskał sobie tym samym pozycję faworyta w swoich kolejnych gonitwach.
Trzecie miejsce wywalczył sobie kolejny koń z listy faworytów – Satono Flag (Deep Impact, Balada Sale po Not For Sale). Ja niestety w swoich typowaniach kompletnie go pominęłam no i dlatego nie trafiłam :p. O mały zawrót głowy przyprawił mnie za to mój dzielny Black Hole, który mało brakowało, a znalazłby się w pierwszej trójce! Ostatecznie wyścig ukończył na i tak świetnej, piątej pozycji. Czwarte miejsce należało zaś do ogiera Deep Bond (Kizuna, Zephyranthes po King Halo) i jak się temu wszystkiemu dobrze przyjrzeć, to można zauważyć, że pierwsze cztery miejsca należą do koni po Deep Impact :p. Co te japońskie wyścigi by bez niego zrobiły. Na dole można obejrzeć video z wyścigu. Contrail – nr 3, kask czarny, Aristoteles nr 9, kask żółty.
Contrail zwyciężając Kikka-sho, wywalczył sobie trzecią koronę i zapisał się na dobre w historii japońskich wyścigów. Zaraz po jego zwycięstwie, na telefon przyszło mi powiadomienie z yahoo news, a kolejnego dnia można było go zobaczyć na okładkach gazet sportowych na terenie całego kraju. Fotoreporterom najbardziej do gustu przypadło zdjęcie, na którym Yuichi Fukunaga wyciąga w górę rękę z wystawionymi trzema palcami, które mają symbolizować właśnie Triple Crown. Brawa dla tej dwójki!
Warto wspomnieć też, że nagroda za pierwsze miejsce wyniosła 120 milionów jenów, czyli jakieś 4 464 000 zł. Ahhh…
To wszystko działo się w Kioto, a w Tokio? Trochę mniej emocjonujący, aczkolwiek bardzo interesujący wyścig Listed – Brasil Cup, dla koni 3letnich i starszych, dirt, 2100 m. Tutaj również biegł jeden z moich ulubionych koni – klacz Kanashibari (Precised End, Miracle Cross po Fuji Kiseki). Pobiegła dobrze, ale nie dała rady dobiec do pierwszej trójki. Cieszę się jednak, że bierze udział w tak dobrych gonitwach i liczę na nią następnym razem! W gonitwie zwyciężył zaś konik biały – Hayayakko, o którym wspomniałam w notce o białych japońskich koniach. A propos! Za tydzień biegnie klacz Sodashi – najsilniejszy być może do tej pory biały koń! Będę trzymać za nią kciuki. Brasil Cup możecie zobaczyć na dole. Hayayakko biegnie z numerem 1.
To by było na tyle w dzisiejszej notce. Przepraszam za koślawe i niezgrabne zdania. W ogóle mi się nie kleiły dziś… Dlatego w tym tygodniu napiszę jeszcze jedną notkę dotyczącą nadchodzącego weekendu, w tym wyczekiwanej gonitwy Tenno-sho, która jest na tyle ważna, że zasługuje na trochę lepszą zapowiedź, niż jedno zdanie od niechcenia na koniec tej notki :p. Zatem, do zobaczenia!
PS. Contrail wskoczył na pierwsze miejsce listy faworytów w przyszłorocznym Łuku Tryumfalnym, w którym prawdopodobnie nawet nie pobiegnie :p.