Masayoshi Ebina – japoński dżokej-legenda

Hej! Co u Was? Dziś trochę inaczej niż zwykle. Pierwszy raz sylwetka dżokeja!

Największym newsem ostatniego weekendu było zakończenie kariery przez jednego (obok Yutaki Take) z dwóch najsłynniejszych japońskich dżokejów. Mowa o Masayoshim Ebinie, którego kojarzyć możecie z jego brawurowej walki o pierwsze miejsce w Prix de l’Arc de Triomphe w 1999 roku, gdzie ostatecznie Ebina i El Condor Pasa (King Manbo, Saddlers Gal po Sadler’s Wells) dobiegli do celownika drudzy. Zapraszam do krótkiego artykułu.

Masayoshi Ebina

Podziękowania, kwiaty od kolegów dżokejów, poruszająca prezentacja, która przypomniała o wszystkich sukcesach i pięknych chwilach na przełomie lat i w końcu łzy wzruszenia samego Ebiny. Tak żegnali się w niedziele Japończycy ze swoją wielką dżokejską gwiazdą – Masayoshim Ebiną, który po 34 latach postanowił zakończyć swoją dżokejską karierę i skupić się na swoim nowym celu – trenowaniu koni.

Masayoshi Ebina jako dżokej JRA zadebiutował w roku 1987. W swoim pierwszym wyścigu (koni debiutujących) pojechał na koniu numer 14 na liście faworytów i zajął miejsce również 14ste. Miesiąc później odniósł swoje pierwsze zwycięstwo (dostał mu się trochę lepszy koń – Eiger Turf [Redoutable, Gazelle Sport po Model Fool]). W tym samym roku zdobył również Nagrodę Nowego Dżokeja za wywalczonych 30 zwycięstw.

Pierwsze poważniejsze osiągnięcie przyszło po 6ciu latach od debiutu, kiedy to razem z ogierem Russian Gold (Russian Roubles, Sally Belle po Goodly), zajęli pierwsze miejsce w wyścigu G3 – February Handicap (obecnie February Stakes G1). Pierwsze zwycięstwo w wyścigu G1, to rok 1996 i sławna cesarska gonitwa Ten’no-sho (The Emperor’s Cup). Dosiadał wtedy ogiera Bubble Gum Fellow (Sunday Silence, Bubble Company po Lyphard). Wcześniej jednak, w roku 1995, razem z Fujiyama Kenzan (Lucky Cast, Waka Suzuran po Contrite) wygrał swój pierwszy wyścig zagraniczny – grupową gonitwę Hong Kong Cup (jeszcze wtedy G2).

rix de l’Arc de Triomphe 1999 i drugie miejsce Ebiny

Rokiem przełomowym dla Ebiny okazał się 1998, kiedy to zastąpił on poprzedniego dżokeja dosiadającego silnego 3latka El Condor Pasę (Kingmambo, Saddlers Gal po Sadler’s Wells). Razem z El Condor Pasą zwyciężyli w tym samym roku w jednej z najważniejszych japońskich gonitw – Japan Cup G1. W 1999 zaś odnieśli razem wielki sukces na skalę światową, zwyciężając we francuskim wyścigu G1 – Grand Prix de Saint-Cloud, oraz zajmując 2gie miejsce w prestiżowym Prix de l’Arc de Triomphe i nie było to byle jakie 2gie miejsce. Ówcześnie w Europie panowała opinia, że koń który ucieka od razu na starcie, jest skazany na porażkę. Ebina i El Condor Pasa zrobili na przekór i pobiegli właśnie w ten sposób – uciekając. Prowadzili prawie do samego końca, a japońscy kibice byli pewni, że ich wielkie marzenie o zwycięstwie w Prix de l’Arc de Triomphe właśnie się spełnia. Niestety z grupy biegnących jeden przy drugim koni, agresywnie wydostał się Montjeu (Sadler’s Wells, Floripedes po Top Ville), który podczas ostatecznej potyczki zdołał wyprzedzić japoński duet. Występ ten przyniósł Ebinie międzynarodową sławę, a El Condor Pasie aż 136 punktów WTRR i tytuł japońskiego konia XX wieku.

Ebina nie zwalniał tempa i w roku 2000, wyjechał spróbować swoich sił w Ameryce. W 2001 roku był z powrotem w Japonii, a jego kolejne sukcesy (133 zwycięstwa) sprawiły, że został liderem wśród japońskich dżokejów. Zwyciężył wtedy między innymi w Arima Kinen G1 oraz Kikuka-sho G1, gdzie dosiadał ulubieńca Japończyków, ogiera Manhattan Cafe (Sunday Silence, Subtle Change po Law Society). Do dziś Ebina kojarzony jest między innymi właśnie z tym koniem.

Ebina i Manhattan Cafe zwyciężają w Arima Kinen

Kolejne lata to kolejne zwycięstwa, z których najważniejsze to: wiosenne Ten’no-sho z Manhattan Cafe, Mile Championship z Tokai Point (Tokai Teio, Match Point po Real Shadai) (2002), Asahi Hai Futurity Stakes z Dream Journey (Stay Gold, Oriental Art po Mejiro McQueen) (2006), Arima Kinen z Matsurida Gogh (Sunday Silence, Paper Rain po Bel Bolide) (2007), Hanshin Juvenile Fillies z Apapane (King Kamehameha, Salty Bid po Salt Lake) (2009), Oka-sho, Yushun Himba i Shuka-sho z Apapane (2010), Victoria Mile z Apapane (2011), wiosenne Ten’no-sho z Fenomeno (Stay Gold, De Laroche po Danehill) (2013), Satsuki-sho z Isla Bonita (Fuji Kiseki, Isla Cozzene po Cozzene), Hanshin Juvenile Fillies z Shonan Adela (Deep Impact, Always Willing po Elusive Quality), Asahi Hai Futurity Stakes z Danon Platina (Deep Impact, Badeelah po Unbridled’s Song) (2014), Queen Elizabeth II Cup z Marialite (Deep Impact, Chrysoprase po El Condor Pasa) (2015), Satsuki-sho z Dee Majesty (Deep Impac, Hermes Tiara po Brian’s Time), Takarazuka Kinen z Marialite, Japan Breeding farm’s Cup Ladies’ Classic z White Fugue (Kurofune, Marine Winner po Fuji Kiseki) (2016).

Masayoshi Ebina po swoim ostatnim zwycięstwie, obok Christophe Lemaire

Po roku 2016 dżokej jeździł już coraz rzadziej, bo przecież jako tak wielka gwiazda, mógł sobie na to pozwolić. Co więcej, jak wspominałam na początku notki, miał a planach zostanie trenerem, dlatego już wtedy zaczął się w tym kierunku uczyć.

W swój ostatni weekend na torze, czyli 27-28 lutego, ku uciesze fanów, którzy bardzo chętnie stawiali na konie, które Masayoshi Ebina tego dnia dosiadał, dżokej radził sobie świetnie nawet na koniach słabszych i udało mu się pokazać po raz ostatni swoją widowiskową jazdę. Podczas niedzielnych rozgrywek udało mu się zwyciężyć aż 2 razy!

Ebina podczas swojej gali pożegnalnej

Galę pożegnalną mogliśmy oglądać na Green Channel (specjalistyczny wyścigowy kanał TV), oraz na Youtube. Gdyby nie epidemia covid-19 i fakt, że wyścigi odbywają się obecnie bez udziału kibiców, z pewnością Ebinę żegnałyby wielkie tłumy fanów, którym pozostało tylko siedzenie przed ekranami i komentowanie wszystkiego na żywo na Twitterze. Wielu z nich pisało, że płaczą razem z Ebiną, którego łzy na bardzo surowej jak do tej pory twarzy robiły duże wrażenie.

Masayoshi Ebina z pewnością przejdzie do historii japońskich wyścigów konnych i będzie jeszcze długo pamiętany przez wdzięcznych za wspaniałe sukcesy i emocje fanów. Był dżokejem, z którego mogli być dumny i wszyscy mają nadzieję, że będzie również tak samo dobrym trenerem. Zapytany o to, jak ocenia swoją karierę powiedział, że czuje się spełniony i szczęśliwy oraz, że jeśli miałby narodzić się na nowo, chciałby znów zostać dżokejem.

zdjęcie z kalendarza „Dżokeje 2002”

Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć wam postać Masayoshiego Ebiny. Pozdrawiam i do zobaczenia jeszcze w tym tygodniu.