Japan Cup 2020 – wrażenia

No i po tegorocznym Japan Cup. Większość zainteresowanych już na pewno oglądało gonitwę lub zna wyniki, więc nie będzie żadnym spoilerem, jeśli zdradzę je w tym akapicie. Almond Eye udowodniła, że jest bezsprzecznie najsilniejszym japońskim koniem. Contrail ma przechlapane, bo chociaż nawet jeśli zostanie najsilniejszym japońskim koniem, to będzie mu się do końca wypominało, że z Almond Eye jednak przegrał. No a Daring Tact swoim trzecim miejscem nie tylko udowodniła, że jest świetnym koniem, który nie boi się walczyć z o wiele bardziej doświadczonymi od siebie rywalami, ale również zepsuła mój zakład przybiegając jako trzecia. Czas na moje podsumowanie wyścigu. Na początek zapraszam do obejrzenia całości:

Japan Cup 2020

Wszystko zaczęło się tym, że nasz gość zza granicy Way to Paris (8), za nic w świecie nie chciał wejść do bramki. Najprawdopodobniej spodziewano się takich problemów, dlatego chociaż startował z numerem 8, to do bramki wchodził jako pierwszy. Ostatecznie zajęło mu to jakieś 6 minut. Już wtedy można było się domyślić, że nie pobiegnie najlepiej.

Świetnie wystartowała bohaterka dnia – Almond Eye (2), a zaraz zza niej wyłonił się Kiseki (4) i zaczął biec przed siebie z całych sił. Po jakimś czasie tak bardzo oddalił się od wszystkich, że zaczęłam wierzyć, że uda mu zostać w pierwszej trójce. Bardzo podobało mi się to co zrobili dżokej Suguru Hamanaka i Kiseki, ponieważ chociaż taka taktyka biegu nie miała prawie żadnych szans dać Kisekiemu zwycięstwa, to pokazał on bieg w swoim „szalonym” stylu, taki, jaki lubię najbardziej. To właśnie prawdziwy nieobliczalny Kiseki :D. Warto zauważyć również, że takim zachowaniem zbudował on rytm całego wyścigu i gdyby nie on, być może inaczej by się to wszystko potoczyło. Almond Eye sporo mu zawdzięcza. Kiseki ostatecznie zajął dobre jak na taką ucieczkę, ósme miejsce.

Zaraz po starcie na przód wysunął się również nasz kochany i doświadczony Yoshio (14), który nie miał szans w tej gonitwie, ale wiele osób mu szczerze kibicowało. Jego właściciel jakiś czas temu zginął, a podobno zawsze chciał, żeby Yoshio wystartował w Japan Cup. Ta historia poruszyła wielu kibiców i dzięki temu Yoshio nie był ostatni na liście faworytów. Sama kupiłam na niego zakład :D. Silni rywale byli jednak bezlitośni i Yoshio zajął miejsce piętnaste. Start miał jednak efektowny!

Świetnie wystartował również Taurus Gemini (numer 9), który był ostatni na miejscu faworytów, ale świetnie prezentował się na padoku. Kiedy widziałam jak biegnie obok Yoshio, przeszło mi przez myśl, że może akurat coś z tego będzie. Ostatecznie był czternasty :p.

Dobrą pozycje od samego początku zajmował również ogier Glory Vase (15), na którego bardzo liczyłam i który według mnie pobiegł fenomenalnie. Tak jak pisałam w jednej z poprzednich notek, dżokej dosiadający pięciolatka – Yuga Kawada, ma świetny sezon i chociaż często zdarza się tak, że ostatecznie nie zajmuje on miejsca na podium, to jednak taktyka jaką obiera jest bezbłędna. Tak było i tym razem. Na ostatniej prostej zdawało się, że może jednak tym razem na to podium wskoczyć. Niestety Glory Vase zabrakło sił i został wyprzedzony przez inne konie. Moim zdaniem bieg tej dwójki zasługuje na wielką pochwałę.

Daring Tact (5) i Contrail (6) przez większość wyścigu trzymali się neutralnie środka, oszczędzając energię na ostatnią prostą, a na samym końcu biegli sobie Makahiki (12) – moja wielka nadzieja, która niestety nie dobiegła do pierwszej trójki, ale nie można mu też zarzucić, że pobiegł źle. Obok niego You Can Smile (13), który nie popisał się zbytnio w tym biegu, oraz zgodnie z przewidywaniami kiepsko radzący sobie Way to Paris (8).

Na ostatnim zakręcie Contrail ruszył do przodu. Oho, widziałam już w głowie scenariusz, w którym Contrail dogania Kisekiego, wyprzedza go, na trzecie miejsce dobiega Glory Vase, a ja trafiam trójkę i wide i świętuję. Niestety… chociaż Contrail był już coraz bliżej i faktycznie zapowiadało się, że Glory Vase uda się dobiec do pierwszej trójki, to widać było, że Kiseki powoli słabnie i długo już tak nie pociągnie. W tym momencie ruszyła też Almond Eye. Ah, jak lekko jej to szło. Nie minęła chwila, a była na prowadzeniu. Kiseki spadł, a Contrail ścigał się przez chwile na jednej linii z Glory Vase. Szczerze mówiąc odpowiadałby mi i taki scenariusz.

Glory Vase niestety zmęczył się i nie dał rady. Pojawiło się dwóch nowych kandydatów na trzecie miejsce – 3latka Daring Tact, oraz Curren Bouquetd’or, której również kibicowałam. Modliłam się, żeby to ona była trzecia, bo z kupna Daring Tact zrezygnowałam.

Wyścig zakończył się. Pierwsze miejsce Almond Eye, drugie Contrail, a trzecie? Wszyscy czekali na oficjalne ogłoszenie, bo zdawało się, że Daring Tact i Curren Bouquetd’or dobiegły prawie w tym samym momencie. Ja mam całkiem dobre oko do tych spraw i od razu wiedziałam, że nie ma się co łudzić. Przegrałam!

Curren o włos przegrywa z Daring Tact

No i takim to sposobem Japan Cup 2020 zakończyło się wynikiem najgorszym z możliwych dla fanów kupujących zakłady, ponieważ był to zakład ze wszystkich możliwych najtańszy. 1, 2 i 3 miejsce należały kolejno do 1, 2 i 3 konia z listy faworytów. Myślę, że każdy kto kupował zakład gdzieś z tyłu głowy domyślał się, że tak może się to skończyć, ale po prostu nikt nie chciał w to wierzyć i większość osób, która tego dnia nie trafiła, nie trafiła właśnie z tego powodu – „po co komu taki tani zakład, powalczmy o wiecej!”. W ten sposób myślałam i ja, decydując się ostatecznie na pominięcie Daring Tact.

W mojej notce z typami, napisałam, że kupuję trójkę tylko z Contrail na pierwszym miejscu. Ostatecznie kupiłam też z Almond Eye i moje niewinne 16 zakładów zmieniło się w 40…(dodałam też jeszcze jednego konia na miejsce trzecie). Mój zakład wide Contrail z Kisekim również nie wypalił. Ostatecznie przegrałam wszystko :D. Ale nie żałuję, że zaryzykowałam. Trzeba mierzyć wysoko! :p Swoją drogą trójka wyniosła około 48 złotych (jeden zakład to 3.60), a ja na ten wyścig wydałam 250 złotych. Stówkę zostawiłam sobie na ostatnią gonitwę tego dnia, ale tam też przegrałam :p. Ostatecznie jestem na minusie… Odbiję sobie w przyszły weekend!!!

Co tu dużo mówić, świetny wyścig na świetny poziomie. Wynik może i nudny, ale zgodny z umiejętnościami koni. Dla Almond Eye była to aż dziewiąta zwycięska gonitwa G1 i jednocześnie też ostatnia w jej życiu. Nazajutrz po wyścigu, fani zaczęli zastanawiać się, kto byłby najlepszym tatą dla przyszłego dziecka Almond Eye – to aktualnie temat numer jeden.

A na koniec news dnia. Utarg z Japan Cup 2020 (tylko z jednego wyścigu!) wyniósł uwaga… 980 000 000 złotych… czyli prawie miliard! Jakieś 115 razy więcej niż cały nasz roczny budżet na nagrody :p. Płynie z tego jedna nauka dla naszych polskich wyścigów. Musimy bardziej skupić się na fanach i zrobieniu z wyścigów konnych fajnej i przystępnej zabawy dla graczy, dzięki czemu nasze wyścigi mogłyby się zacząć utrzymywać z utargu i rozwijać (obyłoby się wtedy bez sponsorów). Sprawny system kupowania zakładów, szczegółowe bazy danych, dobra promocja i przede wszystkim ciekawszy program wyścigowy i studio z ciekawą i przystępną transmisją. Uważam, że skończenie z niepotrzebnym patosem przyniosło by wiele dobrego, a no i proponowałabym mniej skupiania się na właścicielach koni, a bardziej na samych koniach i dżokejach. Pokazywanie wyścigów konnych jako zabawy dla elit nic nam dobrego nie przyniesie. Mamy wiele rzeczy do poprawy i fajnie jakby się ktoś tym wszystkim zajął w tę przerwę między sezonami :p.

Do zobaczenia w następnej notce!

Japan Cup 2020 – moje typy

Japan Cup już jutro, a ja przychodzę z lekko spóźnioną notką z moimi typami. W międzyczasie pojawiła się też oficjalna lista startowa, która przedstawia się następująco:

imię koniapopularność
1Curren Bouquetd’or520.9
2Almond Eye12.3
3World Premiere635.1
4Kiseki741.7
5Daring Tact33.4
6Contrail23.1
7Mikki Swallow11159.4
8Way to Paris883.3
9Taurus Gemini15305.7
10Perform a Promise14257.6
11Crescendo Love13244.4
12Makahiki10148.3
13You Can Smile988.7
14Yoshio12161.9
15Glory Vase419.0

Ostatnia liczba w tabeli, to liczba, przez którą należy pomnożyć postawioną kwotę w przypadku zajęcia przez danego konia miejsca pierwszego. Jutro z pewnością te liczby się zmienią, ale mamy już mniej więcej ogląd na wszystko. Jak widać, mamy trzech głównych faworytów: Almond Eye, Contrail i Daring Tact, a za nimi daleko cała reszta. Osobiście jestem zdziwiona, że Daring Tact jest prawie tak samo popularna jak Contrail. Szczerze mówiąc nie miałam w planach kupować jej nawet do trójki. W historii japońskich wyścigów nie ma zbyt wiele klaczek, które zdobyły Triple Crown i miały potem jeszcze jakieś super osiągnięcia. W dodatku ma dopiero 3 lata, a wygrana Japan Cup jest dla trzylatków bardzo trudna. Tu poradziłby sobie tylko wyjątkowo silny trzylatek, za którego uważam właśnie ogiera Contrail.

Warto zauważyć, że większość faworytów będzie startowało z wewnętrznej części toru. Może to spowodować wiele trudności. Po pierwsze, ciężko będzie im się stamtąd wydostać, a po drugie, ostatnio pozycja wewnętrzna jest bardzo niekorzystna na torze w Tokio z uwagi na warunki. Może to nieźle zaszkodzić Almond Eye, której dostał się numerek 2. Istnieje jednak możliwość, że pracownicy toru poprawią go w nocy. W Japonii bowiem, w przeciwieństwie do Europy, gdzie stawia się na naturalność toru, można tor przygotować. Możliwe więc, że w nocy zostanie on „uklepany” i nie będzie problemu z bieganiem po wewnętrznej linii. Przekonamy się jutro.

Świetny numer startowy wylosował pięciolatek Glory Vase dosiadany przez Yugę Kawadę. Być może umożliwi mu to drogę na podium. Ja osobiście bardzo na niego liczę.

MOJE TYPY

Przedstawię teraz jakie mam zamiar jutro kupić zakłady. Przede wszystkim, będę chciała kupić następującą formację trójki:

Długo myślałam nad tym, czy kupić też zakłady z Almond Eye na pierwszym miejscu, ale ostatecznie postawię wszystko na Contrail. Niech się dzieję co chce :p. Wyszło mi z tej formacji 16 zakładów, czyli jakieś 60 złotych (jeden zakład to akutalnie około 3.60 zł). Wszystko wygląda dosyć prawdopodobnie. Jedyny trochę mniej prawdopodobny scenariusz na który postawiłam, to taki, w którym Makahiki (12) nagle dostaje jakiegoś przebudzenia i udaje mu się wskoczyć na trzecie miejsce. Daj Boże :p.

A oto jak przedstawiałyby się ewentualne wygrane:

Tak więc w najgorszym wypadku (nie miałabym nic przeciwko), wygrałabym jakieś 170 złotych, a w najlepszym 20 tysięcy złotych (również nie mam nic przeciwko, Makahiki, dawaj!!).

Oprócz tego myślę nad kupnem dwóch innych zakładów, a mianowicie zakładów wide, czyli wybieram dwa konie, które znajdą się na podium, niezależnie od miejsca.

Na Contrail i Kiseki oraz Contrail i Glory Vase chciałabym postawić po 36 złotych. Dwie pozostałe kombinacje, to tak z przekory po 3.60 :p.

Podsumowując, postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę i zaufać tegorocznemu mistrzowi trzylatków Contrail. Na drugie i trzecie miejsce wybrałam faworytkę Japończyków Almond Eye, mojego ulubieńca Kiseki, mającą okazać się objawieniem tego wyścigu Curren Bouquetd’or, oraz dosiadanego przez świetnego Yugę Kawadę ogiera Glory Vase. Moją wielką nadzieją został doświadczony siedmioletni derbista z 2016 roku – Makahiki, a dla żartu kupię też konika, który podobno nie ma żadnych szans – Yoshio. Będę mu kibicować, a co!

Do zobaczenia po wyścigu!

Sylwetki uczestników Japan Cup 2020

Japan Cup już w tę niedzielę! Z tej okazji, postanowiłam przybliżyć wam sylwetki wszystkich piętnastu uczestników gonitwy. Mam nadzieję, że dzięki temu będzie wam się ją ciekawiej oglądało. Zapraszam!

Na początek kilka słów o samym Japan Cup. Nie chcę zanudzać historią, dlatego powiem w skrócie. W latach 70tych zaczęto zastanawiać się jak przenieść japońskie wyścigi na światowy poziom. Wymyślono, że dobrze byłoby mieć międzynarodową gonitwę, w której startować będą konie światowe. Tak powstało Japan Cup. Na samym początku konie zagraniczne były przez stronę japońską zapraszane i to Japończycy pokrywali wszelkie koszty związane z przyjazdem gości (w sumie wciąż są one pokrywane przez stronę japońską). Pierwszą edycję Japan Cup (1981) wygrała taka sobie klaczka z ameryki, która swoim biegiem pobiła ówczesny rekord toru. Japończycy byli w szoku i zaczęli się bać, że jeśli taki koń wygrywa, to japoński koń chyba nigdy nie da rady. Na szczęście już w 1984 mieli swojego pierwszego zwycięzcę, a w 1985 drugiego. W latach 90tych liczba zwycięstw japońskich koni zaczęła rosnąć, a od roku 2008 aż do dziś, zwyciężają wyłącznie konie japońskie, co ostatnimi laty mimo ogromnej nagrody, bo aż 10 650 00 złotych za miejsce pierwsze, zniechęca zagranicznych właścicieli do udziału w Japan Cup. W tym roku mamy przykładowo tylko jednego gościa!

Japan Cup jest pierwszym japońskim międzynarodowym wyścigiem G1. Rozgrywany na trawie, na dystansie 2400 metrów, dla koni oraz klaczy 3letnich i starszych. Pierwszeństwo startu w Japan Cup ma pięć najlepszych koni w kraju. Reszta rozpatrywana jest na podstawie ilości nagród, które udało im się zdobyć w ciągu swojej kariery. Jeśli chodzi o konie zagraniczne, to mają one liczne przywileje jeśli chodzi o możliwość startu i nie obowiązują ich te zasady. Od samego początku, czyli od 1981 roku, Japan Cup rozgrywany jest na torze Tokyo Racecourse, zawsze w ostatnią niedzielę listopada.

Tegoroczny Japan Cup nie zapowiadał się jakoś wybitnie ekscytująco, dopóki tydzień temu nie ogłoszono, że klacz Almond Eye (zwyciężczyni Japan Cup 2018, o której pisałam niedawno notkę) weźmie w nim udział. Od tego czasu cała Japonia żyje nadchodzącym pojedynkiem rekordzistki G1 z najsilniejszym w tym roku 3latkiem i potomkiem Deep ImpactContrail.

Oto sylwetki tegorocznych uczestników w kolejności „od najpopularniejszego”.

1. Almond Eye (Lord Kanaloa, Fusaichi Pandora po Sunday Silence)

klacz, 5 lat, 55 kg

dżokej: Christophe Lemaire

trener: Sakae Kunieda

właściciel: Silk Racing

stajnia: Northern Farm

wygrane: 10/14 (2019: 1-3-1-9 2020: 1-2-1)

najważniejsze zwycięstwo: Japan Cup 2018 (G1)

Ośmiokrotna zwyciężczyni gonitw G1 i najlepiej zarabiająca (w swojej kategorii wiekowej) klacz na świecie. Co prawda szczyt jej możliwości przypadał na sezony 2018/2019, ale to w tym roku stała się rekordzistką w ilości wygranych G1 i wciąż udowadnia nam, że daje radę. 2 lata temu wygrała Japan Cup, a tegoroczna edycja ma być dla niej ostatnim wyścigiem w karierze. Ten właśnie fakt może przeszkodzić jej w zwycięstwie. Almond Eye niedługo zostanie mamą, dlatego nie może pozwolić sobie na żaden wypadek podczas ostatniego wyścigu. Będzie więc biegła raczej ostrożnie.

2. Contrail (Deep Impact, Rhodochrosite po Unbridled’s Song)

ogier, 3 lata, 55 kg

dżokej: Yuichi Fukunaga

trener: Yoshito Yahagi

właściciel: Shinji Maeda

stajnia: North Hills

wygrane: 7/7 (2019: 1-1-1 2020: 1-1-1-1)

najważniejsze zwycięstwo: Japan Derby 2020 (G1)

Niekwestionowany bohater sezonu. Nie przegrał do tej pory żadnego swojego wyścigu i mówi się, że to właśnie on jest następcą swojego legendarnego taty – Deep Impact. Jedyną rzeczą, która może stanąć na przeszkodzie w drodze po zwycięstwo, jest jego młody wiek. Niektórzy spekulują, że nie da sobie rady w wyścigu ze starszymi kolegami. Ja myślę jednak, że to on zwycięży tegoroczny Japan Cup. Contrail walczy nie tylko o kolejny tytuł G1, ale również o swoją pozycję w kraju jak i za granicą. Jeśli przegra, wszyscy powiedzą, że wcale nie jest taki silny i że po prostu rocznik był słaby. Ma za zadanie udowodnić, że to nie prawda.

3. Daring Tact (Epiphaneia, Daring Bird po King Kamehameha)

klacz, 3 lata, 53 kg

dżokej: Kohei Matsuyama

trener: Haruki Sugiyama

właściciel: Normandy Thoroughbred Racing

stajnia: Hasegawa Bokujo

wygrane: 5/5 (2019: 1 2020: 1-1-1-1)

najważniejsze zwycięstwo: Japan Oaks 2020 (G1)

Najsilniejsza klaczka sezonu i tegoroczna oaksistka. Zdobyła w tym roku tytuł Triple Crown. Ma spore szanse w walce o płatne miejsca, ale tak jak w przypadku Contrail, może przeszkodzić jej młody wiek oraz pochodzenie. Dzieci Epiphaneii nie radzą sobie bowiem najlepiej tej jesieni.

4. Curren Bouquetd’or (Deep Impact, Solaria po Scat Daddy)

klacz, 4 lata, 55 kg

dżokej: Akihide Tsumura

trener: Sakae Kunieda

właściciel: Takashi Suzuki

stajnia: Shadai Farm

wygrane: 2/11 (2019: 4-1-2-3-2-2 2020: 2-2)

najważniejsze zwycięstwo: Sweet Pea Stakes 2019 (L)

Klacz świetnie radzi sobie na długie dystanse i bardzo często zajmuje drugie miejsca w gonitwach grupowych. Drugie miejsce zajęła również w ubiegłorocznym Japan Cup. Istnieje możliwość, że te wieczne drugie miejsca, to wina dżokeja, który często przegrywa jeżdżąc na faworytach. Klacz ostatnio jest w równej formie. Mówi się, że może powalczyć z faworytami o czołowe miejsca.

5. Glory Vase (Deep Impact, Mejiro Tsubone po Swept Overboard)

ogier, 5 lat, 57 kg

dżokej: Yuga Kawada

trener: Tomohito Ozeki

właściciel: Silk Racing

stajnia: Lake Villa Farm

wygrane: 5/12 (2019: 1-2-6-1 2020: 17-1)

najważniejsze zwycięstwo: Hong Kong Vase 2019 (G1)

Pięciolatek z wieloma sukcesami w wyścigach grupowych, w tym świetny występ w Hong Kongu, gdzie pokazał, że jest na zupełnie innym poziomie niż rywale. Wielu kibiców wierzy, że to on niespodziewanie pojawi się na podium. Wielkim plusem jest również fakt, że dosiada go Yuga Kawada, który w tym sezonie jest bezbłędny w obieraniu taktyki biegu dla swoich koni. Bardzo możliwe trzecie miejsce.

6. World Premiere (Deep Impact, Mandela po Acatenango)

ogier, 4 lata, 57 kg

dżokej: Yutaka Take

trener: Yasuo Tomomichi

właściciel: Ryoichi Otsuka

stajnia: Northern Farm

wygrane: 3/7 (2019: 1-2-3-1-3 2020: nie biegał)

najważniejsze zwycięstwo: Kikka-sho 2019 (G1)

World Premiere jeszcze w tym roku nie biegał, dlatego ciężko powiedzieć w jakiej jest obecnie formie. W swojej karierze nigdy nie znalazł się poza podium, a w duecie z japońskim legendarnym dżokejem Yutaką Take mogą wszystkich zaskoczyć.

7. Kiseki (Rulership, Blitz Finale po Deep Impact)

ogier, 6 lat, 57 kg

dżokej: Suguru Hamanaka

trener: Katsuhiko Sumii

właściciel: Tatsue Ishikawa

stajnia: Shimokobe Farm

wygrane: 4/25 (2019: 2-2-3-7-5 2020: 1-3-6-1-4)

najważniejsze zwycięstwo: Kikka-sho 2017 (G1)

Kiseki to koń, którego występy uwielbiam oglądać. Chociaż wygrał tylko 4 razy w karierze, to zawsze zaskakuje pokazem swoich wielkich możliwości. Chciałabym żeby znalazł się na podium, ale tym razem nie trafił mu się dżokej z czołówki, więc może być ciężko.

8. You Can Smile (King Kamehameha, Mood Indigo po Dance in the Dark)

ogier, 5 lat, 57 kg

dżokej: Yasunari Iwata

trener: Yasuo Tomomichi

właściciel: Makoto Kaneko

stajnia: Northern Farm

wygrane: 6/17 (2019: 2-1-5-1-4-5 2020: 1-4-4)

najważniejsze zwycięstwo: Hanshin Daishoten 2020 (G2)

You Can Smile biegał w Japan Cup w zeszłym roku i zajął dobre piąte miejsce. To doświadczenie na pewno przyda mu się i w tym roku. Powinien nieźle sobie poradzić. Moim zdaniem może nawet znaleźć się na trzecim miejscu.

9. Way to Paris (Champs Elysees, Grey Way po Cozzene)

ogier, 7 lat, 57 kg

dżokej: Mirco Demuro

trener: Andrea Marcialis

właściciel: Paolo Ferrario

stajnia: Coolagown Stud

wygrane: 3/28 (2019: 5-2-2-1-2-6-5 2020: 6-2-1-2-1-5-9)

najważniejsze zwycięstwo: Grand Prix De Saint-Cloud G1

Nasz tegoroczny zagraniczny gość nie ma raczej szans z japońskimi konikami, ale wszyscy bardzo się cieszą, że nada wyścigowi charakter międzynarodowy. W końcu tak powinno wyglądać Japan Cup! Rok temu, kiedy zwyciężył w Maurice De Nieuil Stakes (G2) w Paryżu, dosiadał go Cristian Demuro, a w Japonii pojedzie na nim jego starszy brat Mirco. Może to jakiś znak?

10. Makahiki (Deep Impact, Wikiwiki po French Deputy)

ogier, 7 lat, 57 kg

dżokej: Kosei Miura

trener: Yasuo Tomomichi

właściciel: Makoto Kaneko

stajnia: Northern Farm

wygrane: 5/21 (2019: 3-4-11-10-4 2020: 11)

najważniejsze zwycięstwo: Japan Derby 2016 (G1)

Makahiki to dobry koń, którego lata świetności już niestety minęły. Ma za sobą dwa zwycięstwa w wyścigach G2 i jedno w G1. Ostatnio nie idzie mu najlepiej, ale przypomnę! Rok temu gdy biegł w Japan Cup, był dopiero dwunasty na liście faworytów. Ostatecznie zajął miejsce czwarte, więc może i w tym roku szykuje nam jakąś niespodziankę. Co więcej, nie można zapominać ze Makahiki to derbista oraz koń, który wygrywał nawet we Francji (Prix Niel G2, 2016). Nie dajmy się zwieść jego złym tegorocznym wynikom!

11. Mikki Swallow (Tosen Homareboshi, Madre Bonita po Jungle Pocket)

ogier, 6 lat, 57 kg

dżokej: Keita Tosaki

trener: Takanori Kikuzawa

właściciel: Mizuki Noda

stajnia: Northern Farm

wygrane: 5/21 (2019: 2-10-1-2-3 2020: 4-1-3-5)

najważniejsze zwycięstwo: Nikkei-sho 2020 (G2)

Mikki nie ma na swoim koncie zwycięstwa w wyścigu G1, ale G2 wygrał dwa razy. Dwa lata temu w Japan Cup zajął dobre, piąte miejsce, a i w tym roku nie radzi sobie jakoś najgorzej podczas wyścigów. Myślę, że nie można go do końca przekreślać, nie ma przecież nic do stracenia.

12. Crescendo Love (Stay Gold, Higher Love po Sadler’s Wells)

ogier, 6 lat, 57 kg

dżokej: Hiroyuki Uchida

trener: Toru Hayashi

właściciel: Hiroo Race

stajnia: Hidenori Kimura

wygrane: 7/23 (2019: 3-1-2-2-5-1 2020: 7-1-4)

najważniejsze zwycięstwo: Fukushima Kinen 2019 (G3)

Konik doświadczony, ale raczej nie ma szans w rywalizacji z tak świetnymi rywalami. Nigdy nie brał udziału w gonitwie G1, ani nie zwyciężył w G2. Na poziomie G3 i G2 radzi sobie ostatnio całkiem dobrze, prawie zawsze zajmując płatne miejsca.

13. Taurus Gemini (King’s Best, Erimo Etoilee po Manhattan Cafe)

ogier, 4 lata, 57 kg

dżokej: Hironobu Tanabe

trener: Satoru Kobiyama

właściciel: Sakae Shibahara

stajnia: Kawakami Bokujo

wygrane: 5/22 (2019: 8-15 2020: 1-9-4-1-11-3-1-4-8-6-8)

najważniejsze zwycięstwo: Tomoe-sho 2020

Taurus Gemini to kolejny koń na niższym poziomie niż czołówka. Raczej nie ma szans. Nie zwyciężył nigdy żadnego wyścigu grupowego i nie idzie mu ostatnio jakoś wybitnie dobrze, ale ma dopiero 4 lata więc wszystko może być jeszcze przed nim.

14. Perform a Promise (Stay Gold, I’ll Be Bound po Tanino Gimlet)

ogier, 8 lat, 57 kg

dżokej: Yasunari Iwata

trener: Hideaki Fujiwara

właściciel: Sunday Racing

stajnia: Northern Farm

wygrane: 8/20 (2019: 4-3 2020: 1-6)

najważniejsze zwycięstwo: Nikkei Shinshun Hai 2018 (G2)

Najstarszy koń w rywalizacji. Ma na koncie kilka sukcesów w wyścigach grupowych. W czerwcu zaskoczył wszystkich gdy chociaż będąc na dziesiątym miejscu na liście faworytów, zwyciężył gonitwę G3. Tutaj prawdopodobnie nie będzie się liczył w rozgrywce.

15. Yoshio (Johannesburg, Floral Home po Came Home)

ogier, 7 lat, 57 kg

dżokej: Masaki Katsuura

trener: Hideyuki Mori

właściciel: Yusuke Iwami

stajnia: Hidaka Ikusei Bokujo

wygrane: 6/68 (2019: 9-15-8 2020: 1-15-8-8-16-7-12-12-12-6)

najważniejsze zwycięstwo: January Stakes 2020

Yoshio to najbardziej doświadczony koń pod względem liczby startów. Biegał aż 68 razy! Czasem pojawiał się na wyścigach G3, ale jego najwyższym miejscem, było miejsce drugie. Gdyby jakimś sposobem udało mu się dobiec do pierwszej trójki, mogłoby być to większym newsem niż informacja o wygranej Contrail :p.

To by było na tyle. Mam nadzieję, że udało mi się chociaż trochę przybliżyć sylwetki naszych niedzielnych bohaterów. Już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć wyścig! W następnej notce podam kolejność na liście startowej oraz moje typy! Do zobaczenia

Lucky Lilac znów zwycięża – Queen Elizabeth II Cup [14-15.11.2020]

Moi kochani czytelnicy. Za mną ciężki weekend, pełen wzlotów i upadków. W sobotę udało wygrać tysiąc złotych tylko po to, żeby w niedziele go stracić :p. Chyba każdy z nas wie jak to jest? Wydawało mi się, że skoro tak świetnie poszło mi w sobotę, to w niedzielę (co najmniej) podwojenie tej kwoty będzie dziecinnie proste. Jak się okazało – nie było. Pewnie gdybym zakończyła weekend z tym pięknym wynikiem i dobrym humorem, to napisałabym notkę od razu w niedziele wieczorem! Niestety, moja chciwość spowodowała, że radość trwała jeden wieczór :p. Ahhh… Cała ta sytuacja trochę mnie zdemotywowała do napisania podsumowania tygodnia, ale jakoś w skrócie spróbuję to zrobić :D.

Głównym wydarzeniem tego weekendu była z pewnością gonitwa Queen Elizabeth II Cup G1, turf, 2200 metrów – dla klaczy 3letnich i starszych. Gonitwę tę nazwano tak, by upamiętnić przyjazd królowej Elżbiety do Japonii w 1975 roku. No wiecie, te powiązania z wyścigami. Jeśli chodzi o tegorocznych uczestników, mieliśmy kilka nowych twarzy jak na przykład Win Marilyn (Screen Hero, Cosmo Cielo po Fusaichi Pegasus) – zwyciężczyni jednej z wiosennych gonitw G2 dla trzyletnich klaczy i zdobywczyni drugiego miejsca w Oaks. Łącznie trzylatek pobiegło pięć, a reszta to były cztero i pięciolatki, z których wiele brało udział w ubiegłorocznej edycji tego wyścigu. Doświadczenie jak się okazało przyniosło rezultaty, bo na trzech pierwszych miejscach znalazły się koniczki, które biegły rok temu. Ba! Mało powiedziane! Zwyciężyła bowiem ta sama klacz co rok temu. Mowa o klaczy geniuszce (tak ją nazywano) – Lucky Lilac (Orfevre, Lilacs and Lace po Flower Alley). Lucky Lilac zaczęła swoją karierę wyjątkowo dobrze. Zaraz po wygranym debiucie wystartowała w gonitwie G2, Artemis Stakes dla dwulatek, o której pisałam jakiś czas temu (tegoroczną edycję wygrała biała klacz Sodashi). Gonitwę tę wygrała. Następna była od razu gonitwa G1, którą również wygrała! Potem G2, też zwycięskie, a potem… drugie miejsce i przerwanie dobrej passy. Na jej nieszczęście, pojawiła się w roczniku klacz jeszcze lepsza, a mowa o Almond Eye, której poświęciłam całą poprzednią notkę. Od tamtej pory Lucky Lilac nie szło już tak dobrze, a kolejne zwycięstwo pojawiło się dopiero 7 gonitw później! Właśnie w ubiegłorocznej edycji Queen Elizabeth II Cup. Potem wygrała już tylko raz, ale ubiegłoroczne zwycięstwo sprawiło, że była faworytką numer jeden i w tym roku. No i wygrała, dosiadana pierwszy raz przez Christopha Lemaira, który swoją drogą wygrywa ostatnio tak dużo, że zaczyna się to robić nudne!

Drugie miejsce należało do klaczy Salacia (Deep Impact, Salomina po Lomitas), na którą stawiałam ja. Nie dość, że lubię te klaczkę, to w dodatku dosiadał jej mój ulubiony Yuichi Kitamura, który za karę nie może brać udziału w nadchodzącym Japan Cup, dlatego uznałam, że pewnie ze złości da czadu w tym tygodniu :p. Salacia zajęła w tamtym roku miejsce szóste. Trzecie miejsce zajęła klacz Loves Only You (Deep Impact, Loves Only Me po Storm Cat), która uplasowała się na tej samej pozycji rok temu. Można by pomyśleć, że łatwiejszego do przewidzenia wyniku być nie mogło, ale mi na przykład się nie udało trafić :p. A postawiłam sporo jak na mnie! Mój błąd polegał na tym, że zignorowałam i Lucky Lilac i Loves Only You. Postawiłam zaś na Normcore (Harbinger, Chrono Genesis po Kurofune), którą po prostu bardzo lubię i wiem, że jest klaczą silną. Normcore ma swój styl biegania – bardzo często ucieka wszystkim na samym początku i tak już zostaje do samej mety. Ale na litość boską, nie na 2200 metrów! :D. Byłam w wielkim szoku, kiedy zobaczyłam, że Normcore zaczyna uciekać i tym razem. Wiedziałam, że uciekły razem z nią moje pieniądze :p. To nie mogło się udać. Wszystkie konie ruszyły za nią, bo nie mogły sobie pozwolić na taką zagrywkę, a wszystko to spowodowało, że Lucky Lilac mogła sobie spokojnie wygrać :p. Ahhh! Gdyby jednak nie uciekła! Normcore zajęła ostatecznie miejsce szesnaste.

Tak czy siak, był to bardzo emocjonujący wyścig, który warto zobaczyć! Lucky Lilac – 18, róż; Salacia – 13, pomarańcz; Loves Only You – 11, zieleń; Normcore – 6, czerwień.

Lucky Lilac tryumfuje kolejny rok z rzędu

Najważniejsze gonitwy w tym tygodniu:

Mile Chanpionship G1, turf, 1600 metrów – dla koni i klaczy 3letnich i starszych; 4 700 000 zł za 1. miejsce.

Tokyo Sports Hai Nisai Stakes G3, turf, 1800 metrów – dla koni i klaczy 2letnich; 1 194 000 zł za 1. miejsce.

W przyszłym tygodniu czeka nas aż 3 dni wyścigów! Czy portfele Japończyków to wytrzymają? Ja będę w tym tygodniu rozważna… Mam niezłą nauczkę :p.

Tak jeszcze z newsów, za 2 tygodnie Japan Cup i ostatnim najgorętszym newsem w Japonii stała się wiadomość o tym, że Almond Eye weźmie w nim udział! Mówili o tym w normalnych wiadomościach :p. Wielka sprawa! A dlaczego? Bo zmierzy się z tegorocznym mistrzem i nadzieją po Deep Impact – wielkim Contrail! Wszyscy czekają na ten pojedynek, ale nie na tym koniec! Oprócz tej dwójki, w rozgrywce wezmą udział takie konie jak Daring Tact (Epiphaneia, Daring Bird po King Kamehameha) – niepokonana jak do tej pory 3latka, zwyciężczyni tegorocznego Oaks oraz dwóch innych gonitw G1 czy Saturnalia (Lord Kanaloa, Cesario po Special Week) – 4letni ogier nazywany często najsilniejszym ze swojego rocznika, zwycięzca dwóch gonitw G1, zdobywca drugiego miejsca w ubiegłorocznym Arima Kinen. Przyjedzie również gość zza granicy – Way To Paris, którego na pewno wszyscy kojarzą z występów w Europie. Czeka nas niesamowita rozgrywka. Postaram się przybliżyć dokładniej sylwetki startujących koni w przyszłym tygodniu.

Do zobaczenia!

Japońskie Legendy: Almond Eye

Dziś chciałabym rozpocząć nową serię wpisów na temat legendarnych i zasłużonych japońskich koni wyścigowych. Może przyda się to kiedyś komuś, gdy będzie kupował jakiegoś konia dla siebie :p. Jeśli nas będzie kiedyś stać! Z okazji wielkiego tryumfu klaczy Almond Eye dwa tygodnie temu, postanowiłam, że pierwszy wpis będzie poświęcony właśnie jej.

Almond Eye

Almond Eye, to żyjąca legenda, a każdy jej start traktowany jest jak wielkie święto w świecie wyścigów konnych w Japonii. Razem ze swoim dżokejskim partnerem Christophem Lemaire przyciągają na tor i przed telewizory nie tylko zagorzałych fanów wyścigów, ale również osoby na co dzień tym sportem niezaineresowane, które kupując zakład na Almond Eye, chcą w łatwy sposób pomnożyć swój majątek. Na tak wielkie zaufanie widowni pięciolatka bardzo ciężko sobie zapracowała. Na czternaście startów w swojej karierze, zajęła dziesięć pierwszych miejsc, z czego osiem to wyścigi G1! Pozostałe cztery gonitwy, to dwa drugie miejsca, w tym jedno w wyścigu debiutanckim, jedno trzecie oraz jedno szokujące, bo aż dziewiąte, w zeszłorocznym Arima Kinen – wyścigu dla klaczy i koni trzyletnich lub starszych, które będąc ostatnią gonitwą G1 w sezonie, jest jednym z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu japońskich wyścigów, jednym z dwóch „All-Stars” razem z czerwcowym Takarazuka Kinen. Sama wtedy postawiłam na Almond Eye i nie mogłam uwierzyć co się w ogóle stało! Ale wróćmy do początków naszej gwiazdy.

Almond Eye przyszła na świat 10. marca 2015 roku na wyspie Hokkaido, w stajni Northern Farm wchodzącej w skład stajni podlegających największej japońskiej grupie hodującej konie wyścigowe – Shadai Group. Była ósmym dzieckiem klaczy Fusaichi Pandora (Sunday Silence, Lotta Lace po Nureyev), która ma na swoim koncie jedno zwycięstwo G1 i jedno G2. Tata Almond Eye, to wspaniały Lord Kanaloa (King Kamehameha, Lady Blossom po Storm Cat), który zdobył aż sześć pierwszych miejsc w G1 ścigając się w Japonii oraz Hongkongu. Mamy zatem materiał na prawdziwą gwiazdę! Zakupiona za około 1 080 000 z złotych rozpoczęła swoje treningi w Northern Farm.

Almond Eye nie była jednak pewniakiem. Szybko okazało się, że nie jest tak silna i uparta jak mama, a wręcz sprawia wrażenie dosyć słabej i delikatnej. Klacz trenowała dalej i kiedy osiągnęła wiek 2 lat, ku zdziwieniu wszystkich wyrosła tak bardzo, że nawet najbardziej doświadczeni pracownicy stajni ledwo radzili sobie z jej ujeżdżaniem. Ponieważ miała bardzo ładne oczy i piękną twarz, nadano jej imię Almond Eye.

Wiadomość o młodej, bardzo silnej klaczy bardzo szybko rozeszła się po kraju, a kiedy zadecydowano, że dosiadać będzie jej niezawodny Christophe Lemaire, stała się gwarantowaną faworytką swojego wyścigu debiutanckiego. Almond Eye biegła z tyłu i chociaż na ostatniej prostej osiągnęła imponującą prędkość, to nie udało jej się wyprzedzić klaczy Nishino Urara (Reach The Crown, Paladina po Rahy), która od samego początku trzymała się drugiej pozycji i wygrała ten wyścig dosyć łatwo. Wyścig możemy zobaczyć poniżej. Almond Eye ma numer 12 i kask zielony, a Nishino Urara ma numer 14 i kask pomarańczowy.

Almond Eye przegrywa o dwie długości

Kolejny występ Almond Eye, to wyścig dla dwulatków, które jeszcze nigdy nie wygrały. Tym razem klacz pokazała na co ją stać i wygrała zostawiając wszystkich w tyle na ostatniej prostej. Po tym świetnym występnie, Almond Eye została zapisana do styczniowego wyścigu G3 dla trzylatków – Shinzan Kinen i chociaż z uwagi na niedyspozycję Christopha Lemaire dosiadał jej japoński dżokej Keita Tosaki, Almond Eye zwyciężyła i tym razem, zdobywając swoją pierwszą ważną nagrodę.

Nie było na co czekać, Almond Eye awansowała na konia G1. Startując w swojej pierwszej gonitwie G1 – Oka Sho (1600 m, dla 3letnich klaczy, pierwszy wyścig z serii Triple Crown dla klaczy) Almond Eye po raz pierwszy i ostatni znalazła się na drugim, a nie pierwszym miejscu listy faworytów. G1 zobowiązuje, więc rywalów miała na równie wysokim poziomie. Almond Eye pobiegła jednak znakomicie i zwyciężyła, pobijając tym samym rekord wyścigu oraz stając się pierwszym dzieckiem Lorda Kanaloa, które zwyciężyło w G1. Debiut w G1 możecie zobaczyć poniżej. Almond Eye ma numer 13 i kask pomarańczowy.

Świetny debiut w G1

Po debiucie w wyścigu G1, przyszedł czas na majowe Oaks, które również jest w Japonii gonitwą G1. Ponieważ tata Almond EyeLord Kanaloa ścigał się wyłącznie na dystansach do 1600 metrów, obawiano się, że tym razem Almond Eye może sobie nie poradzić. Przecież Oaks, to aż 2400 metrów! Mimo wszystko Almond Eye pozostawała faworytką biegu i zwyciężyła go, zdobywając tym samym podwójną koronę. „To wyjątkowa klacz, która da sobie radę i na długie dystanse i na gonitwach zagranicznych. Ma niesamowity potencjał” skomentował po wyścigu dżokej Christophe Lemaire.

Kolejny występ (jesienne Shuka-sho), to kolejny wyścig G1 i kolejne zwycięstwo, które dało Almond Eye tytuł Triple Crown. Była to piąta klacz w historii japońskich wyścigów, która tego dokonała. Almond Eye była również pierwszą w historii klaczą, która dokonała tego tak szybko, bo był to dopiero jej szósty występ. Dla Christopha Lemaira również było to przeżycie niesamowite, ponieważ i dla niego oznaczało to pierwszą w życiu Triple Crown.

Po zdobyciu tytułu Triple Crown, Almond Eye czekało kolejne wyzwanie – start w Japan Cup (G1, 2400 m, dla klaczy i ogierów 3 letnich lub starszych) – jednej z najbardziej prestiżowych gonitw w Japonii. Tym razem Almond Eye musiała zmierzyć się z czołówką japońskich koni, a w tym, starszych od nich ogierów. Almond Eye chociaż typowana na faworytkę, zaskoczyła wszystkich tym co zrobiła. Swoim zwycięstwem pobiła rekord nie tylko toru, ale również ówczesny rekord świata na dystansie 2400 metrów! Lemaire mówił później, że był tylko pasażerem podczas tego biegu. Wszyscy wiedzieli jednak, że tylko tak czarował :p. Poprowadził ją znakomicie. Na dole możecie obejrzeć wyścig. Almond Eye z numerem 1 i kaskiem białym, a jej największy rywal Kiseki (o którym bardzo często na tym blogu piszę) ma numer 8 i kolor żółty. Almond Eye była drugą klaczą w historii, która zwyciężyła Japan Cup.

Japan Cup i kolejne zwycięstwo

Sezon 2018 zakończył się dla Almond Eye wyśmienicie – 5 startów i 5 zwycięstw, z czego 4 z tych gonitw, były gonitwami G1. Dzięki swoim osiągnięciom zdobyła tytuł JRA Award – najbardziej prestiżowa nagroda udzielana przez JRA koniom i osobom, które swoimi czynami zapisały się w historii japońskich wyścigów konnych. Jako pierwsza klacz od 18stu lat, została również wybrana na konia roku 2018. Uzyskała 124 punkty w World Thoroughbred Rankings i wraz z irlandzką Alpha Centauri, otrzymała najwyższą ocenę na świecie wśród 3letnich klaczy. Wynikiem tym pobiła japoński rekord, bo nie było do tej pory klaczy z taką ilością punktów. Wszyscy byli już pewni, że Almond Eye jest najlepszą klaczą w historii japońskich wyścigów konnych.

Pierwszą gonitwą w sezonie 2019 była dla Almond Eye gonitwa zagraniczna! Almond Eye była już wtedy porównywana z wielką Enable, ale żeby przekonać się, czy te porównania nie są aby zbyt prędkie, Almond Eye musiała wygrać swoją gonitwe w Dubaju – Dobai Turf G1 na 1800 metrów. Występ ten obserwowała z zapartym tchem cała Japonia! W Dubaju śmiano się, że chociaż najważniejszą gonitwą dnia jest Dubai World Cup, to jednak Dubai Turf wydaje się w tym roku o wiele bardziej ekscytujące. Wszyscy bukmacherzy stawiali na Almond Eye. Klacz nie zawiodła i zwyciężyła ponownie. Warto wspomnieć, że czwarte miejsce zajęła wtedy japońska klacz Deirdre (Harbinger, Reizend po Special Week), którą możemy oglądać często na wyścigach w Europie.

Po tak wielkich sukcesach, wszyscy czekali na ogłoszenie występu Almond Eye w Łuku Tryumfalnym. Niestety w kwietniu ogłoszono, że Almond Eye nie wystartuje. Klacz podobno wyjątkowo kiepsko zniosła podróż i warunki w Dubaju, a co dopiero byłoby w Europie? W maju ogłoszono kolejny start klaczy w Japonii, tym razem w gonitwie Yasuda Kinen – czerwcowym G1. Tym razem Almond Eye miała pecha i mały wypadek przy starcie spowodował, że ostatecznie zajęła miejsce trzecie.

Kolejny start to Ten’no-sho – nagroda cesarza, wyścig na 2000 metrów. Rywale byli na niesamowicie wysokim poziomie – 10 koni, które zwyciężyły w G1. Almond Eye pozostała faworytką i wygrała. Lemaire mówił poźniej, że to była pestka!

Następnym etapem kariery Almond Eye miał być wyjazd do Hongkongu. Niestety na dzień przed przyjazdem klacz dostała gorączki i ostatecznie zrezygnowano z całego przedsięwzięcia. Wygląda na to, że Almond Eye na samą myśl o podróży dostaje objawów choroby! Zdecydowano, że nasza mistrzyni wystąpi w ostatniej gonitwie G1 sezonu – grudniowym Arima Kinen. Tym razem Alond Eye po raz pierwszy nie znalazła się na płatnym miejscu. W pewnym momencie wydawało się, że może wygrać, ale coś było najwyraźniej nie tak. Z tego co udało mi się przeczytać, powodem nagłego wycofania się Almond Eye na ostatniej prostej byli zbyt hałaśliwi kibice, których na Arima Kinen są napraaawdę całe tłumy. Na dole możecie zobaczyć ten feralny wyścig. Almond Eye ma numer 9 i kask żółty.

Jedyny kiepski występ Almond Eye w historii

W 2020 roku Almond Eye i Lemaire mieli znów ścigać się w Dubaju i pojechali tam z wyprzedzeniem, żeby móc potrenować. Niestety epidemia Covid-19 rozwinęła się na tyle, że zawody zostały odwołane. Klacz i dżokej szczęśliwie powrócili do kraju i odczekali swoją kwarantannę (a raczej tylko Lemaire :p). Następnie wzięli udział w majowym G1 i je wygrali. Ja, mając okropne wrażenie po poprzedniej porażce, postanowiłam zignorować Almond Eye i na zwycięzcę w moich zakładach wybrałam innego konia. Ziścił się wtedy najgorszy dla mnie scenariusz: Almond Eye wygrała, a na drugim i trzecim miejscu były konie, które wybrałam na drugie i trzecie miejsce… Gdybym użyła rozumu i nie zignorowała jednego z najlepszych w historii koni, to bym trafiła z łatwością :p. Pamiętam, że się z tego wszystkiego popłakałam, a mój chłopak wciąż ma tajne nagranie, na którym płaczę i mówię: „Już nigdy nie zignoruję Almond Eye i Lemaira!!!” :p… W kolejnym wyścigu Almond Eye zajęła drugie miejsce i znów nie trafiłam zakładu ;p…

Almond Eye i Christophe Lemaire po swoim ósmym zwycięstwie

Kolejnym i ostatnim póki co wyścigiem Almond Eye było listopadowe Ten’no-sho, o którym pisałam dwie notki temu. Almond Eye zwyciężając swoje ósme G1 pobiła wszelkie krajowe rekordy i takie konie-legendy jak np. Deep Impact (Sunday Silence, Wind in Her Hair po Alzao) czy Vodka (Tanino Gimlet, Tanino Sister po Rousillon). Co więcej, wygraną w tegorocznym Ten’no-sho, Almond Eye zarobiła łącznie do tej pory około 58 355 000 złotych, co stawia ją na czwartym miejscu w historii świata, jeśli chodzi o zarobki koni! Jest również najlepiej zarabiającym koniem świata jeśli chodzi o konie urodzone w 2015 i później.

Almond Eye to klacz legenda i wielka idolka Japończyków. Na wywiadzie po ostatnim wyścigu dżokej Christophe Lemaire popłakał się, przerwał na chwilę swoją wypowiedź, po tym powiedział, że był to niesamowity występ i nie może w to uwierzyć. Wspomniał też, że jazda na Almond Eye to dla niego za każdym razem ogromna presja. Nic w tym dziwnego! Almond Eye to rekordzistka i koń numer jeden w Japonii, ale wszyscy czekają na więcej! Powodzenia Christophe! he he

Na koniec obejrzyjmy jeszcze raz ostatnie zwycięstwo Almond Eye! Numer 9 i kolor pomarańczowy.

Almond Eye wygrywa po raz ósmy

Dalsze losy klaczki Reframe

Moi drodzy czytelnicy… przez ostatnie 2 tygodnie straciłam za dużo pieniędzy na zakłady… Nici z zakupów… Najbardziej dobiła mnie sobota. Opowiem, jak do tego doszło!

Jakiś czas temu, pisałam o pewnym koniku, który przykuł moją i nie tylko moją uwagę swoim bardzo osobliwym sposobem biegania. Klaczka Reframe (American Pharoah, Careless Jewel po Tapit) na ostatniej prostej zaczęła niebezpiecznie wysuwać się w prawo, aż w końcu dobiegła do samych barierek. Nie dość, że było o włos od wypadku, to jeszcze na dodatek utrudniła sobie tym zwycięstwo, bo przecież bieganie po zewnętrznej zawsze powoduje automatyczne wydłużenie się dystansu. Reframe zwyciężyła mimo wszystko, pokazując jak silnym jest koniem. Na dole link do wyścigu. Reframe to numer 15 i pomarańczowy kask.

Debiut Reframe

Po pamiętnym lipcowym debiucie, Reframe ciężko pracowała nad tym, by pozbyć się swojego nawyku skręcania w prawo, a jej postępy mogliśmy śledzić na twitterze. Dwulatka powróciła w październiku w wyścigu na 1400 metrów dla 2letnich klaczy i koni, które wygrały do tej pory tylko raz i pokazała jak bardzo silnym jest koniem. Pobiegła z charakterystyczną dla niej lekkością i na ostatniej prostej wyprzedziła wszystkich z wielką łatwością. Takie biegi miło się ogląda. Na dole link. Reframe to numer 6 i żółty kask.

Druga gonitwa Reframe

Oglądając te dwa wyścigi można by pomyśleć, że Reframe jest koniem wybitnym i z pewnością wygra również kolejne swoje gonitwy. Owszem, jest koniem wybitnym bez wątpienia, ale niestety na takie konie wszyscy dżokeje uważają podczas wyścigów. Nieprzyjemna sytuacja wydarzyła się dla Reframe podczas jej trzeciej gonitwy, która miała miejsce w ubiegłą sobotę. Klaczka brała udział w głównej gonitwie dnia w Tokio – G2 dla koni i klaczy na 1400 metrów. Tak jak tydzień temu byłam pewna, że biała klacz Sodashi (Kurofune, Buchiko po King Kamehameha) zwycięży swój wyścig, to tak samo byłam pewna i tego dnia, że Reframe sobie poradzi. Nakupiłam więc jak głupia zakładów – wszystkie zawierające Reframe :p. Niestety, na ostatniej prostej, kiedy dwulatka chciała wydostać się ze skupiska koni, zostało jej to dwa razy uniemożliwione, przez co nie zdążyła dobiec do pierwszej trójki i skończyła wyścig na miejscu piątym… Na dole link do wyścigu. Reframe ma numer 11 i kask zielony.

Pierwsza przegrana Reframe

Byłam w szoku na tyle wielki, że w niedziele nie kupiłam ani jednego zakładu. Żałowałam tego później, bo oczywiście tak to bywa, że jak się nie kupuje, to się trafia :p. Mam grupkę swoich ulubionych koni. Zazwyczaj trafiają one do tej grupki, kiedy uda mi się trafić nimi fajny zakład. Nie są to jednak konie z czołówki faworytów. Wybieram jakiegoś niepopularnego konia, on dobiega pierwszy bądź do pierwszej trójki, a potem staje się nagle koniem osiągającym wielkie sukcesy. Tak to zazwyczaj wygląda! Jeden z tych koników biegł w wyścigu G2 w niedziele. Authority (Orfevre, Rosalind po Symboli Kris S) kibicuję od zeszłego roku, od jego debiutu. Przyznaje się, że wybrałam go tylko ze względu na imię :p. Koniec końców okazał się koniem świetnym, więc powód nie jest ważny! Authority zwyciężył owy wyścig, a na trzecie miejsce dobigł koń, który spodobał mi się na padoku, a który nie był popularny wcale. Ahhh… Przeszło mi koło nosa 800 złotych. Chociaż może nie powinno się żałować pieniędzy, które nie były nasze :D. Morał z tego jest taki, że trzeba zawsze kupować zakłady w wyścigach, w których biegnie nasz ulubiony koń! Już któryś raz się o tym boleśnie przekonałam :p.

Postaram się jakoś odrobić okrutne straty w przyszłym tygodniu… Trzymajcie kciuki!

Piękny Authority biegnie po zwycięstwo

W przyszły weekend czekają na nas następujące gonitwy grupowe:

Musashino Stakes G3, dirt, 1600 metrów – dla koni i klaczy 3letnich i starszych; 1 375 000 zł za 1. miejsce.

Daily Hai Ni-sai Stakes G2, turf, 1600 metrów – dla koni i klaczy 2letnich; 1 375 000 zł za 1. miejsce. Jest to wyścig próbny przed wyścigiem Asahi Hai Futurity Stakes G1, który uznawany jest za gonitwę decydującą o tym, kto zostanie mistrzem 2latków w danym sezonie.

Fukushima Kinen G3, turf, 2000 metrów – dla koni i klaczy 3 letnich i starszych; 1 484 000 zł za 1. miejsce.

Queen Elizabeth II Cup G1, turf, 2200 metrów – dla klaczy 3letnich i starszych; 3 800 000 zł za 1. miejsce. Jest to wyścig finałowy dla Triple Crown klaczy. Zdecydowanie najważniejsza gonitwa tego weekendu!

Do zobaczenia w kolejnej notce!

Podsumowanie weekendu [31.10-1.11.2020] Japońska bohaterka Almond Eye powraca

Miałam napisać coś w ciągu tygodnia, ale nastroje i informacje płynące z Polski, całkowicie mnie rozproszyły i nie mogłam w ogolę się na niczym skupić. Wracam więc dopiero po weekendzie, bardzo miłym dla mnie zresztą, bo udało mi się trafić co nieco!

O Ten’no-sho (Nagrodzie Cesarza) wspominałam już jakiś czas temu. To jedno z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu japońskich wyścigów – gonitwa G1 rozgrywana dwa razy w roku: wiosną w Kioto i jesienią w Tokio. Mamy listopad, więc za nami edycja jesienna, która jest jednocześnie pierwszym z wyścigów jesiennego Triple Crown (pozostałe to Japan Cup i Arima Kinen). W przeszłości ścigano się na dystansie 3200 metrów, ale skrócono ten dystans do 2000.

Tegoroczne Ten’no-sho przyniosło wiele emocji, a to za sprawą występu dosiadanej przez Francuza Christophe LemaireAlmond Eye (Lord Kanaloa, Fusaichi Pandora po Sunday Silence) – pięcioletniej klaczy, która wśród pięciolatków właśnie, jest obecnie najlepiej zarabiającym koniem na świecie. Almond Eye zdobyła wszystkie możliwe tytuły w Japonii, a zwycięstwo w tegorocznym Ten’no-sho (ups… spoiler :p) było już jej ósmym zwycięstwem w wyścigach G1! Nie udało się to wcześniej żadnemu japońskiemu konikowi. Almond Eye traktowana jest tutaj obecnie jak idolka i wielka gwiazda. Chyba każdy Japończyk kojarzy kim jest. Swoją drogą, Almond Eye wygrała również i zeszłoroczną edycję jesiennego Ten’no-sho.

Ten’no-sho to wyścig, w którym startuje największa czołówka japońskich koni, dlatego rywali miała Almond Eye bardzo silnych. Drugie miejsce wywalczył sobie Fierement (Deep Impact, Lune d’Or po Green Tune), który zwyciężył w wiosennej edycji Ten’no-sho i to dwa razy z rzędu. Co więcej dosiadał go świetnie radzący sobie w tym roku Yuichi Fukunaga (dosiadający również między innymi Contrail). Fierement swoim biegiem pokazał, że Almond Eye nie jest aż tak silna jak się wszystkim wydaje.

Na trzecim miejscu znalazła się Chrono Genesis (Bago, Chronologiste po Kurofune) – druga z listy faworytów, zaraz po Almond Eye. Szczerze mówiąc liczyłam, że pójdzie jej trochę lepiej, szczególnie, że dosiadał jej mój ulubieniec – Yuichi Kitamura. Niestety już na padoku było widać, że nie jest w swojej najlepszej formie. Trzeba jednak przyznać, że jest to koń ciekawy. Zawsze gdy biegnie, nie widać jej, nie wyróżnia się, wręcz można zapomnieć, że w ogóle bierze udział w gonitwie. Pojawia się niespodziewanie dopiero przy ostatniej prostej. Tak było i tym razem!

Warto wspomnieć też występ konia, który zajął miejsce czwarte – Danon Premium (Deep Impact, Indiana Gal po Intikhab). Podczas gdy reszta walczyła o drugie, trzecie miejsce, on jako jedyny podjął się heroicznej walki zwycięstwa nad Almond Eye :D. Niedługo po starcie wystrzelił szybko i uciekł reszcie. Była to jedyna szansa dla niego, by móc walczyć o pierwsze miejsce na podium. Gdyby pobiegł normalnie, pewnie starczyłoby mu sił na walkę o miejsce na podium. Myślę, że dzięki niemu ta gonitwa była ciekawa. Sama postawiłam 40 zł na jego zwycięstwo :D. Dał z siebie wszystko! Warto pochwalić tu kunszt dżokeja Yugi Kawady.

Wyścig możecie zobaczyć na dole. Almond Eye nr 9 i kask pomarańczowy, Fierement nr 6 i kask żółty, Chrono Genesis nr 7 i kask zielony, Danon Premium nr 11 i kask różowy.

Ósme G1 dla Almond Eye

Niestety nie udało mi się tutaj trafić zakładu, a wydałam sporo kasy :p. Wszystko przez Fierementa, którego totalnie zignorowałam! Wszystkie pozostałe konie aż to miejsca szóstego brałam pod uwagę… eh! Udało mi się za to trafić trójkę w sobotę, w wyścigu, w którym obiecałam sobie i chłopakowi, że trafię! Co za satysfakcja!

Mowa o Artemis Stakes, o którym wspomniałam tydzień temu – wyścigu G3 dla dwuletnich klaczy, w którym pobiec miała biała klacz Sodashi (Kurofune, Buchiko po King Kamehameha). Dla Sodashi był to trzeci wyścig w karierze i drugi G3. Jej poprzednie zwycięstwo było przełomem w świecie wyścigów konnych. Jest bowiem pierwszym białym koniem, który zwyciężył wyścig grupowy (mowa o wyścigach na trawie). Wcześniej białe konie były raczej końmi do patrzenia niż do biegania. Takim koniom jak Sodashi aż chce się kibicować.

Jakiś czas temu pokazywałam na blogu poprzednie zwycięstwo Sodashi, w którym było widać jaka jest lekka i silna. Tym razem pobiegał dokładnie tak samo, wywalczając sobie tym samym zwycięstwo. Drugie miejsce to klacz Kukuna (King Kamehameha, Culminar po Deep Impact) dosiadana przez naszego francuskiego mistrza, a trzecie Ten Happy Rose (Epiphaneia, Fatal Rose po Tanino Gimlet). Sodashi wybrałam z uwagi na to, że po prostu wiedziałam jak bardzo jest silna. Do Kukuny przekonał mnie dżokej, a Ten Happy Rose, to głos intuicji :D. Byłam taka szczęśliwa!

Wyścig możecie zobaczyć poniżej. Sodashi nr 14 i kask pomarańczowy, Kukuna nr 6 i kask czerwony, Ten Happy Rose nr 13 i kolor pomarańczowy.

Sodashi znów wygrywa

Mam nadzieję, że dobra passa Sodashi będzie trwała jak najdłużej i że udowodni jak silne mogą być białe koniki!

Tak trochę z innej paczki, tego samego dnia, kiedy odbywało się Artemis Stakes, dotarła do mnie przesyłka od JRA – karta upominkowa! Była to losowa karta z jednym z legendarnych japońskich koni. Mi trafiła się Vodka (Tanino Gimlet, Tanino Sister po Rousillon) . Tak jakby wiedzieli, że jestem Polakiem ;p. Przy okazji wspomnę, że Vodka to klacz, która przeszła do historii, jako pierwsza od 64 lat zwycięska klacz w Derby 2007. Była jedyną dziewczyną, która startowała wtedy w Derby (w japońskim derby startują raczej tylko ogiery) i mimo swojej siły mało kto wierzył, że uda jej się zwyciężyć. Udało się! Co więcej, ma na swoim koncie również zwycięstwo Japan Cup i kilku innych gonitwach G1. Karta prezentuje się tak:

Za tydzień nie ma gonitw G1, dlatego w końcu będzie można trochę odpocząć i się nie stresować tą podniosłą atmosferą! Do zobaczenia ^^