Tegoroczna Wielka Warszawska była wyjątkowa. Wszystko dzięki wyjątkowemu gościowi z Czech – Nagano Gold, który chociaż nie musiał, zaszczycił nas swoją obecnością. Od samego pojawienia się informacji dotyczącej zapisu Nagano Gold do WW, byłam bardzo zdziwiona dlaczego tej klasy koń przyjeżdża ścigać się do nas. Jestem fanką polskich wyścigów, ale trzeba przyznać, że nie jesteśmy jeszcze na poziomie światowym ani pod względem jakości wyścigów, ani pod względem nagród, dlatego do samego końca nie wierzyłam, że Nagano Gold naprawdę przyjedzie i codziennie sprawdzałam newsy z nadzieją, że jednak to zrobi. No i na szczęście, przyjechał! Po co?
Wyścig bardzo mi się podobał i tak jak większość widzów, byłam bardzo podekscytowana walką Nagano Gold z Night Tornado na ostatniej prostej. Przez moment wyglądało to, jakby faktycznie nasz Night Tornado był godnym rywalem dla czeskiego 6ciolatka. No ale jak już się spojrzało na to wszystko trzeźwo, to dało się zauważyć, że Nagano Gold wygrał wyścig z wielką łatwością i nie pokazał nam, bo nie musiał pokazywać, wszystkich swoich możliwości. To była dla niego rozgrzewka.
NIGHT TORNADO
Według mnie, dosiadający Nagano – Vincent Cheminaud, z jakiegoś powodu obrał sobie Night Tornado za konia, za którym będzie sobie spokojnie podążał, potem przyspieszy, co sprawi, że NT również będzie starał się dotrzymać mu kroku, a na koniec strzeli parę razy z bata, zostawi Night Tornado i pobiegnie do mety. Być może wiedział, że Night Tornado należy do grona faworytów i że dzięki temu nie będzie musiał sam przebijać się przez resztę koni, tylko zrobi to za niego nasz 3latek. Moim zdaniem właśnie to sprawiło, że Night Tornado miał szansę na ten emocjonujący pojedynek na ostatniej prostej i w konsekwencji czego drugie miejsce. Trochę jakby przypadek? Chciałabym jednak pochwalić jednego z moich ulubieńców – Stefano Murę, który jak zwykle pokazał, że jest dżokejem na poziomie światowym. Jak dobrze, że go mamy. Brawo!
NEMEZIS
Nasza kochana Nemezis już od jakiegoś czasu wygląda na zmęczoną. Zawsze wydaje mi się, że jest jakoś źle używana… Za długi dystans? Tak czy siak, jej trzecie miejsce nie wyglądało jakoś spektakularnie, ale też nie można jej zbyt wiele zarzucić. Pobiegła po swojemu, nie próbując nawet walczyć o miejsce pierwsze, co moim zdaniem było dobrą decyzją, biorąc pod uwagę fakt, że rywalizuje z koniem z wyższej półki. To był niezły bieg dla Nemezis, ale warto byłoby pomyśleć o krótszych dystansach i odpoczynku dla niej.
NIGHT THUNDER I PETIT
To co działo się za Nemezis, to już no comment :p. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego wrzuciłam Night Thundera i Petit do jednej kategorii? A to dlatego, że właśnie te dwa konie postanowiły, że nie będą zadawalać się jakimiś tam dalszymi miejscami i powalczą o pierwsze! Przerost ambicji okazał się dla nich zgubny, ale być może warto pochwalić ich za odwagę. Night Thunder uparcie wystawiany jest na długie dystanse, co moim zdaniem jest błędem, bo widać wyraźnie, że nie daje rady. Myślę, że zdaje sobie z tego sprawę także Szczepan Mazur, który zawsze mądrze prowadzi go jak najbliżej wewnętrznej linii, żeby ten przebiegł jak najmniej. Tym razem taktyka ta nie wystarczyła. Na padoku prezentował się jednak wspaniale, chyba najlepiej z polskich koni i w tym miejscu chciałabym pochwalić trenera Adama Wyrzyka, który zawsze przygotowuje konie tak, że wyglądają na padoku naprawdę światowo.
Co do Petit, to również bardzo ładnie się prezentował. Przyznam szczerze, że jest to jeden z moich ulubionych koni ścigających się w Polsce i wierzę, że jeszcze sporo namiesza. Po obejrzeniu wywiadu z trenerem Ziemiańskim przed Wielką Warszawską, w którym Petit skakał, kręcił się i lizał Annemarię, upewniłam się w przekonaniu, że to po prostu jeszcze dziecko i swoje prawdziwe możliwości pokaże nam być może w sezonie przyszłym. Podczas Wielkiej Warszawskiej przyspieszył za szybko. Moim zdaniem Petit, jest typowym koniem długodystansowym, który powinien jak najdłużej biec sobie z tyłu i zbierać energię na ostatnie metry. Gdy Nagano Gold ruszył do przodu, Petit próbował dotrzymać mu kroku, ale nie starczyło mu już na to siły.
PLONTIER, HIPOP DE LOIRE, DELOS, LIAQURA
Plontier szczerze mówiąc nie rzucił mi się w oczy ani razu. Jakoś tam mu się udało dotrzeć na to ostatnie płatne miejsce :p. Jeśli chodzi o Hipopa, to moim zdaniem ten koń albo nie nadaje się zbytnio do wyścigów, albo jest jakoś źle używany. Jest to z pewnością koń silny i z predyspozycjami, ale coś go jednak blokuje. Moim zdaniem warto byłoby dać mu szansę w krótkich dystansach, bo szybkość to on ma, tylko gorzej z jej utrzymaniem. Może się okazać, że jest urodzonym sprinterem! Delos bardzo pięknie wyglądał na padoku. Był to mój numer 2 w kategorii padok :p. Rywali miał jednak tym razem bardzo silnych i trudno mu się dziwić, że sobie nie poradził. Dobrze jednak, że mieliśmy jakiegoś reprezentanta polskiej hodowli. Liaqura, to moim zdaniem koń zdecydowanie za słaby, żeby pełnić rolę lidera, ale w Polsce to chyba dosyć częsta praktyka, że na lidera wybiera się konie słabe. Moim zdaniem to tak nie działa i trzeba kogoś, kto naprawdę będzie potrafił narzucić tempo.
To już koniec mojej analizy. Są to oczywiście tylko moje wnioski i każdy może widzieć wyścig zupełnie inaczej ze swojej perspektywy. Wracając do pytania, które zadałam na wstępnie, po co Nagano Gold do nas przyjechał? Powodów może być kilka. Po pierwsze, pewne pieniądze, może nie za duże, ale zawsze cośtam wpadnie. Po drugie, konie to bardzo mądre stworzenia i fakt wygranej dodaje im pewności siebie. Pewność siebie przyda się Nagano Gold za 2 tygodnie, kiedy będzie brał udział w wyścigu grupowym. Po trzecie, pobiegł lekko, bez zbędnego wysiłku, co również było dobrą rozgrzewką przed nadchodzącym wyścigiem.
Na koniec chciałabym zachęcić wszystkich do porównania sobie jak pobiegł Nagano Gold u nas, a jak w Prix Foy, gdzie zajął miejsce trzecie. Dwa inne konie :p. A, no i też tak mi się przypomniało… Warto przypomnieć sobie tegoroczną Nagrodę Prezesa Totalizatora Sportowego, w której niemiecki Monpti z łatwością pokonał naszą czołówkę koni. Zwróćcie uwagę na podobieństwo tego wyścigu do tegorocznej Wielkiej Warszawskiej. Dwaj goście zza granicy, bez problemu pokonujący najsilniejsze polskie konie… Ahhh… Musimy coś z tym zrobić!
PS. Brawo za świetną decyzję nie wystawiania Timemastera na kolejny długaśny dystans. To koń idealny na krótsze dystanse i cieszę się, że zostało to zauważone. Szkoda, że Airy Boy nie pobiegł w Wielkiej Warszawskiej. Bardzo lubię tego konia, bo chociaż ma „przestarzałe” pochodzenie, to jest bardzo solidny i idealny na długie dystanse. Na dodatek dosiadający go Aleksander Reznikov, to dżokej, który nie boi się zawalczyć o wygraną, co pokazał w tegorocznym Derby. Zawsze kibicuję temu duetowi!