Żegnajcie Snowfall i Wagnerian!

Ostatnio byłam chora i szlag trafił postanowienia noworoczne. Zajrzałam tu na chwilę, bo dotarła do mnie straszna wiadomość o nagłej śmierci Snowfall (Deep Impact, Best In The World po Galileo). Na pewno nikt się tego nie spodziewał i wszyscy liczyliśmy na wspaniałe występy klaczki w 2022 roku. Byłam pewna, że jeszcze nie jedną notkę jej tu poświęcę. Pozostaje nam kibicować jej młodszemu bratu. Spoczywaj w pokoju Snowfall!

* * *

Sezon 2022 w Japonii trwa już w najlepsze. Jak to zwykle bywa, na początku roku nie mamy wyścigów G1, czy innych bardzo ważnych wydarzeń. Sezon rozkręca się powoli, tak jak i moje zakłady – w tym roku nie kupiłam jeszcze żadnego! 2021 był dla mnie rokiem największych wygranych, ale i największych przegranych, dlatego uznałam, że muszę troszkę zwolnić :p.

* * *

W Japonii wybrano konia roku 2021! Tym razem tytuł zdobył 3letni ogier Efforia (Epiphaneia, Katies Heart po Heart’s Cry). Mimo swojego młodego wieku zdążył zwyciężyć już w wiosennym Satsuki-Sho, jesiennym Ten’no-Sho i w jednej z dwóch najlepiej opłacalnych gonitw w Japonii – Arima Kinen. 2022 będzie dla niego rokiem wyzwań, ponieważ po takim sezonie oczekuje się od niego wiele! Najlepszym ogierem powyżej 4 lat został Contrail (Deep Impact, Rhodochrosite po Unbridled’s Song).

* * *

Śmierć Snowfall, to nie jedyny smutny news dla fanów wyścigów w Japonii. W zeszłym tygodniu pożegnaliśmy również świetnego japońskiego ogiera – 7letniego Wagneriana (Deep Impact, Miss Encore po King Kamehameha). Wagnerian, to zwycięzca Derby 2018 oraz zwycięzca takich gonitw jak Kobe Shinbun-hai G2, czy Tokyo Sports Ni-sai Stakes G3. Pamiętamy go również z jego świetnego występu w Japan Cup 2020, gdzie mimo swojej kontuzji zdołał zająć dobre 3cie miejsce. Wagnerian doznał niewydolności wielonarządowej i zmarł w środę 5tego stycznia. W swojej karierze, ogier zarobił łącznie około 17 800 000 złotych. Niech spoczywa w pokoju.

* * *

Koniec garstki newsów. W sumie, to odpowiada mi ten format. Wrócę tu jeszcze z takim!

Ostatni bieg Contrail – wielkie zwycięstwo w Japan Cup

Na godnego następcę swojego ulubieńca – legendarnego Deep Impact (Sunday Silence, Wind in Her Hair po Alzao) – japońscy kibice czekali dość długo i choć wśród jego potomków nie brakuje silnych ogierów i klaczy, które zwyciężają najważniejsze gonitwy w Japonii jak i na świecie, wciąż brakowało tego, który sprawi, że znowu poczują gęsią skórkę podczas oglądania wyścigów i udowodni, że epoka dominacji Deep Impact w japońskich wyścigach się nie kończy.

Contrail i dżokej Yuichi Fukunaga po zwycięstwie w Japan Cup 2021

Pierwszą nadzieją kibiców był ogier Kizuna (Deep Impact, Catequil po Storm Cat), który aż do zwycięstwa w Derby 2013 zdawał się być jak tata. Po Derby również nie radził sobie źle. Udało mu się między innymi zwyciężyć we francuskim G2 i zająć dobre 4te miejsce w Prix de l’Arc de Triomphe. Wszycy zauważyli jednak, że Kizuna nie przypomina Deep Impact i nie chodzi tu tylko o wyniki, które były widocznie słabsze od niedoścignionego taty. Deep Impact, podobnie jak Sunday Silence (którego dzieci z jakiegoś powodu zawsze przypominały mamę), miał taką przypadłość, że wyjątkowo rzadko płodził dzieci podobne do siebie – i chodzi tutaj równie o wygląd jak i o styl biegania. Tak było i z Kizuną, który swoją drogą stał się wyjątkowo dobrym tatą, którego dzieci radzą sobie świetnie nawet i u nas w Europie, dlatego marzę sobie czasem, że ktoś z Polski kupuje dziecko Kizuny :D.

O tym, że to właśnie Contrail został najpoważniejszym kandydatem do tytułu następcy Deep Impact, zadecydował jego świetny występ na Tokyo Sports Hai Nisai Stakes – wyścigu G3 dla 2letnich ogierów (dosiadał go wtedy Rayan Moore i był to jedyny raz, kiedy nie był dosiadany przez jednego z czołowych japońskich dżokejów – Yuichiego Fukunagę). Swoją drogą, było mi dane osobiście oglądać ten wyścig i jestem niesamowicie szczęśliwa, że miałam okazję zobaczyć na własne oczy tak ważny moment w historii japońskich wyścigów. Contrail zdeklasował rywali, pobijając tym samym rekord toru, który utrzymuje się do dziś.

Tokyo Sports Hai Nisai Stakes 2019

Contrail urodził się w 2017 roku. Mówi się, że był wtedy jednym z wielu psotnych młodych koników. Był jednak koniem z jednej z wiodących stajni – North Hills, która wyhodowała między innymi wspomnianego wcześniej Kizunę, czy znanego nam z tegorocznych francuskich wyścigów Deep Bond (Kizuna, Zephyranthes po King Halo), dlatego od początku mogliśmy spodziewać się, że będzie to koń zdolny i że warto go obserwować. Swój talent potwierdził świetnym debiutem we wrześniu 2019 roku (2 miesiące po śmierci Deep Impact), a zaraz potem fenomenalnym występem w opisywanym wyżej Tokyo Sports Hai Nisai Stakes. Trzeci wyścig Contrail Hopeful Stakes dla 3letnich ogierów, był jego debiutem w G1. Debiut ten zakończył swoim trzecim zwycięstwem w karierze, które wciąż było jednak dopiero prologiem jego dalszej kariery.

Kolejnym startem był bowiem pierwszy z wyścigów klasycznych – Satsuki Sho, gdzie i rywale byli coraz silniejsi, a presja coraz większa. Contrail tak samo jak do tej pory i tym razem był faworytem publiczności, ale jego zwycięstwo nie było tak oczywiste. Na ostatniej prostej stoczył zapierający dech w piersiach pojedynek z silnym Saliosem (Heart’s Cry, Salomina po Lomitas), który ostatecznie zwyciężył Contrail – o długość szyi. Salios okazał się wyjątkowo upartym rywalem, którego Contrail spotkał na swojej drodze zaraz w kolejnym klasyku – Derby. Były to Derby wyjątkowe, ponieważ pierwszy raz w historii rozgrywane bez udziału publiczności. Contrail był zdecydowanym faworytem – zakład na jego zwycięstwo wynosił zaledwie 1.4. Swoim występem udowodnił, że nie było w tej liczbie ani krzty przesady – zwyciężył zostawiając rywali w tyle. Stał się również oficjalnie najsilniejszym koniem w roczniku, pokonując 7262 rywali. Potem wygrał jeszcze jeden wyścig G2.

Kikka-Sho 2020

Przyszła pora na wielką próbę – trzeci wyścig z serii wyścigów klasycznych – Kikka-Sho. Do tej pory tylko dwóm japońskim ogierom udało się zwyciężyć wszystkie trzy klasyki nie przegrywając wcześniej ani jednej gonitwy. Byli to Symboli Rudolf (Partholon, Sweet Luna po Speed Symboli) oraz Deep Impact. Presja była ogromna. I tym razem mieliśmy okazję obejrzeć niesamowity pojedynek dwóch koni na ostatniej prostej. Contrail i Aristoteles (Epiphaneia, Blue Diamond po Deep Impact) biegli łeb w łeb z lekką przewagą Contrail. Aristoteles nie dawał za wygraną, a przewaga Contrail niebezpiecznie malała. Celownik był jednak już zbyt blisko, żeby Aristoteles mógł ostatecznie nadrobić swoją stratę i zwyciężył Contrail, wpisując się na dobre w karty historii japońskich wyścigów konnych. Były to narodziny trzeciego niepokonanego wcześniej trójkoronowanego konia. Contrail udowodnił też tym samym, że niedaleko mu do legendarnego taty i że japońscy fani mają swojego wyczekiwanego następcę Deep Impact.

Później przyszły trudne czasy dla Contrail. Rywal z którym przyszło mu się zmierzyć podczas ubiegłorocznego Japan Cup okazał się zbyt silny. Była nim bowiem Almond Eye (Lord Kanaloa, Fusaichi Pandora po Sunday Silence) – klacz idolka, która kończyła wtedy tym wyścigiem karierę i świetnie została do niego przygotowana. Notowania popularności również wskazywały na to, że więcej osób ufa tym razem Almond Eye. Fani się nie pomylili – Almond Eye zwyciężyła. Był to ósmy wyścig dla Contrail i pierwszy przegrany. Zakończył go na miejscu drugim, ale z tak silną rywalką nie było się chyba czego wstydzić. Contrail powrócił na tor dopiero w kwietniu tego roku na wyścig G1 Osaka Hai, gdzie zajął – najgorsze jak do tej pory – trzecie miejsce. 31 października i jesienne Ten’no Sho, to kolejna próba dla Contrail, który z jakiegoś powodu nie potrafi pokazać na co go stać i kończy wyścig zajmując 2gie miejsce, za 3letnim ogierem Efforią (Epiphaneia, Katies Heart po Heart’s Cry). Ta porażka zabolała bardziej niż poprzednie, bo rywalem był młody ogier, który mimo iż był faworytem, to nie potrafił wygrać w tegorocznym Derby. Co więcej, była to już trzecia przegrana z rzędu i powoli zaczęły krążyć pogłoski o tym, jakoby Contrail się już „skończył” i niczym specjalnym nas już nie zachwyci.

Tuż przed Ten’no Sho głoszono, że tegoroczny Japan Cup będzie ostatnim wyścigiem w karierze Contrail. Presja była ogromna. Jeżeli znów przegra, przyszłość Contrail jako reproduktora stanie pod wielkim znakiem zapytania, mówiąc prościej, nie będzie ani wielkiego zainteresowania, ani wielkich cen. Co więcej była to też walka o dobre imię i legendę Contrail. Dżokej Yuichi Fukunaga w wywiadzie po Japan Cup bardzo poruszony mówił o tym jak ciężki był to dla nich rok, ponieważ wiedział, że Contrail to nie jest zwykły koń, że jest wyjątkowo silny i utalentowany, a z jakiegoś powodu wciąż nie mógł tego pokazać i nie potrafił wygrać poprzednich trzech gonitw.

Przed Japan Cup można było przeczytać o tym, że Contrail jest w wyśmienitej formie i da sobie radę. Oczywiście była spora grupa osób, która wnioskując z poprzednich występów nie ufała mu i szukała faworytów w innych uczestnikach wyścigu. Zdecydowana większość jednak kibicowała Contrail i wierzyła, że zakończy swoją karierę w wielkim stylu. Zakład na zwycięstwo Contrail wynosił 1.6. Na padoku prezentował się dobrze, ale nigdy nie był on typem konia, który zachwyca swoim wyglądem. Zazwyczaj wyglądał poprawnie, ale nie powalająco. Tak było i tym razem. Sam wyścig był bardzo ekscytujący. W pewnym momencie zrobiło się nawet odrobinę niebezpiecznie i wszystko zaczęło się układać na korzyść tegorocznego derbisty, również syna Deep Impact Shahryar (Deep Impact, Dubai Majesty po Essence of Dubai). Wydarzyło się jednak coś, na co osobiście liczyłam – 7letni ogier indywidualista Kiseki (Rulership, Blitz Finale po Deep Impact), o którym zdaje mi się już wspominałam kilka razy na tym blogu, zrobił rzecz zupełnie w swoim stylu – zaczął wyścig na końcu stawki, żeby w pewnym momencie uciec wszystkim o kilkanaście długości. Ostatecznie Kiseki zakończył gonitwę na miejscu 10tym, ale swoim szalonym wyskokiem zmienił rytm wyścigu na korzyść Contrail, który wyłonił się z tłumu i pobiegł do celownika zostawiając wszystkich rywali w tyle i zapewniając nas, że to zwycięstwo, to nie przypadek. Był to finisz godny legendy.

Japan Cup 2021

Po zakończonym wyścigu zaskoczyły wszystkich łzy w oczach niewzruszonego jak do tej pory dżokeja Yuichiego Fukunagi, który jeździł z Contrail od początku jego kariery (z jednym tylko wyjątkiem). Były to na pewno łzy wzruszenia, ale również i ulgi z powodu zakończenia tej wielkiej presji, która ciążyła nad tym duetem cały sezon i szczególnie jaką czuł tego dnia. Kibice byli zachwyceni i zgromadzili się licznie na imprezie pożegnalnej Contrail, która odbyła się wieczorem tego samego dnia. Imprezy tego typu w Japonii organizowane są tylko dla koni najbardziej zasłużonych (jak np. jakiś czas temu Almond Eye) oraz są bardzo wyniosłe i wzruszające. Zbierają się na nich wszyscy ludzie, którzy mieli z danym koniem coś wspólnego, czyli trener, hodowca, właściciel, ludzie, którzy się nim opiekowali, dżokeje, którzy go dosiadali. Dookoła, jak po padoku, oprowadzany jest koń – w tym przypadku nasz Contrail. Na początku, przybyłym gościom wręczane są kwiaty, a następnie mikrofony, do których każdy po kolei przemawia. Są to zawsze bardzo wzruszające momenty, w których możemy posłuchać o ich osobistych doświadczeniach czy miłych wspomnieniach związanych z koniem. Prawie wszystkim podczas swoich przemówień łamie się głos, a niektórym pojawiają się w oczach łzy. Sama prawie płaczę jak na to patrzę! Transmisję uroczystości na Youtube obejrzało prawie pół miliona widzów.

Trener ContrailYoshito Yahagi obiecał na koniec, że w przyszłości ma zamiar wygrać Prix de l’Arc de Triomphe razem z dzieckiem po Contrail. Oby mu się to udało!

A na koniec ciekawostka z najnowszego numeru tygodnika Gallop – reklama „tatów” Shadai Farm na przyszły rok i Contrail jako pierwszy z nich. Cena wciąż zostaje jednak tajemnicą!

Cena za pokrycie Contrail? Coming Soon!

Swoją drogą tak się złożyło, że jest to moja 50ta notka na tym blogu. Wiem, że nie czyta go wiele osób, bo jest to wyjątkowo niszowy blog i trudno się temu dziwić. Przyznam się, że po roku prowadzenia straciłam trochę motywację i porzuciłam go na kilka miesięcy. Ostatnio dostałam jednak pierwszy komentarz, za który bardzo dziękuję. Jeżeli na notki czeka chociaż jedna osoba, to warto pisać dalej ^^. Do usłyszenia!

Japan Cup 2020 – wrażenia

No i po tegorocznym Japan Cup. Większość zainteresowanych już na pewno oglądało gonitwę lub zna wyniki, więc nie będzie żadnym spoilerem, jeśli zdradzę je w tym akapicie. Almond Eye udowodniła, że jest bezsprzecznie najsilniejszym japońskim koniem. Contrail ma przechlapane, bo chociaż nawet jeśli zostanie najsilniejszym japońskim koniem, to będzie mu się do końca wypominało, że z Almond Eye jednak przegrał. No a Daring Tact swoim trzecim miejscem nie tylko udowodniła, że jest świetnym koniem, który nie boi się walczyć z o wiele bardziej doświadczonymi od siebie rywalami, ale również zepsuła mój zakład przybiegając jako trzecia. Czas na moje podsumowanie wyścigu. Na początek zapraszam do obejrzenia całości:

Japan Cup 2020

Wszystko zaczęło się tym, że nasz gość zza granicy Way to Paris (8), za nic w świecie nie chciał wejść do bramki. Najprawdopodobniej spodziewano się takich problemów, dlatego chociaż startował z numerem 8, to do bramki wchodził jako pierwszy. Ostatecznie zajęło mu to jakieś 6 minut. Już wtedy można było się domyślić, że nie pobiegnie najlepiej.

Świetnie wystartowała bohaterka dnia – Almond Eye (2), a zaraz zza niej wyłonił się Kiseki (4) i zaczął biec przed siebie z całych sił. Po jakimś czasie tak bardzo oddalił się od wszystkich, że zaczęłam wierzyć, że uda mu zostać w pierwszej trójce. Bardzo podobało mi się to co zrobili dżokej Suguru Hamanaka i Kiseki, ponieważ chociaż taka taktyka biegu nie miała prawie żadnych szans dać Kisekiemu zwycięstwa, to pokazał on bieg w swoim „szalonym” stylu, taki, jaki lubię najbardziej. To właśnie prawdziwy nieobliczalny Kiseki :D. Warto zauważyć również, że takim zachowaniem zbudował on rytm całego wyścigu i gdyby nie on, być może inaczej by się to wszystko potoczyło. Almond Eye sporo mu zawdzięcza. Kiseki ostatecznie zajął dobre jak na taką ucieczkę, ósme miejsce.

Zaraz po starcie na przód wysunął się również nasz kochany i doświadczony Yoshio (14), który nie miał szans w tej gonitwie, ale wiele osób mu szczerze kibicowało. Jego właściciel jakiś czas temu zginął, a podobno zawsze chciał, żeby Yoshio wystartował w Japan Cup. Ta historia poruszyła wielu kibiców i dzięki temu Yoshio nie był ostatni na liście faworytów. Sama kupiłam na niego zakład :D. Silni rywale byli jednak bezlitośni i Yoshio zajął miejsce piętnaste. Start miał jednak efektowny!

Świetnie wystartował również Taurus Gemini (numer 9), który był ostatni na miejscu faworytów, ale świetnie prezentował się na padoku. Kiedy widziałam jak biegnie obok Yoshio, przeszło mi przez myśl, że może akurat coś z tego będzie. Ostatecznie był czternasty :p.

Dobrą pozycje od samego początku zajmował również ogier Glory Vase (15), na którego bardzo liczyłam i który według mnie pobiegł fenomenalnie. Tak jak pisałam w jednej z poprzednich notek, dżokej dosiadający pięciolatka – Yuga Kawada, ma świetny sezon i chociaż często zdarza się tak, że ostatecznie nie zajmuje on miejsca na podium, to jednak taktyka jaką obiera jest bezbłędna. Tak było i tym razem. Na ostatniej prostej zdawało się, że może jednak tym razem na to podium wskoczyć. Niestety Glory Vase zabrakło sił i został wyprzedzony przez inne konie. Moim zdaniem bieg tej dwójki zasługuje na wielką pochwałę.

Daring Tact (5) i Contrail (6) przez większość wyścigu trzymali się neutralnie środka, oszczędzając energię na ostatnią prostą, a na samym końcu biegli sobie Makahiki (12) – moja wielka nadzieja, która niestety nie dobiegła do pierwszej trójki, ale nie można mu też zarzucić, że pobiegł źle. Obok niego You Can Smile (13), który nie popisał się zbytnio w tym biegu, oraz zgodnie z przewidywaniami kiepsko radzący sobie Way to Paris (8).

Na ostatnim zakręcie Contrail ruszył do przodu. Oho, widziałam już w głowie scenariusz, w którym Contrail dogania Kisekiego, wyprzedza go, na trzecie miejsce dobiega Glory Vase, a ja trafiam trójkę i wide i świętuję. Niestety… chociaż Contrail był już coraz bliżej i faktycznie zapowiadało się, że Glory Vase uda się dobiec do pierwszej trójki, to widać było, że Kiseki powoli słabnie i długo już tak nie pociągnie. W tym momencie ruszyła też Almond Eye. Ah, jak lekko jej to szło. Nie minęła chwila, a była na prowadzeniu. Kiseki spadł, a Contrail ścigał się przez chwile na jednej linii z Glory Vase. Szczerze mówiąc odpowiadałby mi i taki scenariusz.

Glory Vase niestety zmęczył się i nie dał rady. Pojawiło się dwóch nowych kandydatów na trzecie miejsce – 3latka Daring Tact, oraz Curren Bouquetd’or, której również kibicowałam. Modliłam się, żeby to ona była trzecia, bo z kupna Daring Tact zrezygnowałam.

Wyścig zakończył się. Pierwsze miejsce Almond Eye, drugie Contrail, a trzecie? Wszyscy czekali na oficjalne ogłoszenie, bo zdawało się, że Daring Tact i Curren Bouquetd’or dobiegły prawie w tym samym momencie. Ja mam całkiem dobre oko do tych spraw i od razu wiedziałam, że nie ma się co łudzić. Przegrałam!

Curren o włos przegrywa z Daring Tact

No i takim to sposobem Japan Cup 2020 zakończyło się wynikiem najgorszym z możliwych dla fanów kupujących zakłady, ponieważ był to zakład ze wszystkich możliwych najtańszy. 1, 2 i 3 miejsce należały kolejno do 1, 2 i 3 konia z listy faworytów. Myślę, że każdy kto kupował zakład gdzieś z tyłu głowy domyślał się, że tak może się to skończyć, ale po prostu nikt nie chciał w to wierzyć i większość osób, która tego dnia nie trafiła, nie trafiła właśnie z tego powodu – „po co komu taki tani zakład, powalczmy o wiecej!”. W ten sposób myślałam i ja, decydując się ostatecznie na pominięcie Daring Tact.

W mojej notce z typami, napisałam, że kupuję trójkę tylko z Contrail na pierwszym miejscu. Ostatecznie kupiłam też z Almond Eye i moje niewinne 16 zakładów zmieniło się w 40…(dodałam też jeszcze jednego konia na miejsce trzecie). Mój zakład wide Contrail z Kisekim również nie wypalił. Ostatecznie przegrałam wszystko :D. Ale nie żałuję, że zaryzykowałam. Trzeba mierzyć wysoko! :p Swoją drogą trójka wyniosła około 48 złotych (jeden zakład to 3.60), a ja na ten wyścig wydałam 250 złotych. Stówkę zostawiłam sobie na ostatnią gonitwę tego dnia, ale tam też przegrałam :p. Ostatecznie jestem na minusie… Odbiję sobie w przyszły weekend!!!

Co tu dużo mówić, świetny wyścig na świetny poziomie. Wynik może i nudny, ale zgodny z umiejętnościami koni. Dla Almond Eye była to aż dziewiąta zwycięska gonitwa G1 i jednocześnie też ostatnia w jej życiu. Nazajutrz po wyścigu, fani zaczęli zastanawiać się, kto byłby najlepszym tatą dla przyszłego dziecka Almond Eye – to aktualnie temat numer jeden.

A na koniec news dnia. Utarg z Japan Cup 2020 (tylko z jednego wyścigu!) wyniósł uwaga… 980 000 000 złotych… czyli prawie miliard! Jakieś 115 razy więcej niż cały nasz roczny budżet na nagrody :p. Płynie z tego jedna nauka dla naszych polskich wyścigów. Musimy bardziej skupić się na fanach i zrobieniu z wyścigów konnych fajnej i przystępnej zabawy dla graczy, dzięki czemu nasze wyścigi mogłyby się zacząć utrzymywać z utargu i rozwijać (obyłoby się wtedy bez sponsorów). Sprawny system kupowania zakładów, szczegółowe bazy danych, dobra promocja i przede wszystkim ciekawszy program wyścigowy i studio z ciekawą i przystępną transmisją. Uważam, że skończenie z niepotrzebnym patosem przyniosło by wiele dobrego, a no i proponowałabym mniej skupiania się na właścicielach koni, a bardziej na samych koniach i dżokejach. Pokazywanie wyścigów konnych jako zabawy dla elit nic nam dobrego nie przyniesie. Mamy wiele rzeczy do poprawy i fajnie jakby się ktoś tym wszystkim zajął w tę przerwę między sezonami :p.

Do zobaczenia w następnej notce!

Podsumowanie weekendu [24-25.10.2020] – Contrail zdobywa Triple Crown

Jesień to zdecydowanie najciekawsza pora dla japońskich wyścigów. Tydzień temu Triple Crown dla klaczy, a tym razem dla ogierów, w którym na dodatek brał udział nasz sławny Contrail, o którym mam wrażenie, piszę prawie co tydzień :p.

Gonitwa G1 Kikka-shō, to bardzo ważne wydarzenie w kalendarzu japońskich wyścigów konnych. Taki jakby japoński St. Leger Stakes. Długi dystans 3000 metrów, z którym mogą nie poradzić sobie nawet najwięksi faworyci, budzi spore emocje. Tak było i w tym roku. Zdecydowanym faworytem wszystkich był niepokonany jak dotąd 3letni ogier Contrail (Deep Impact, Rhodochrosite po Unbridled’s Song) w duecie z dżokejem Yuichim Fukunagą. Znalazła się jednak spora grupa osób, które zaczęły wątpić w to, że Contrail da rade tym 3000 metrom i że jak ma kiedyś przegrać, to zrobi to właśnie teraz (mówili tak też i poprzednim razem :p). Koniec końców zakład obstawiający zwycięstwo Contrail wynosił x1.1, co oznacza, że w głębi serca wszyscy wierzyli, że to właśnie on jako pierwszy dobiegnie do celownika.

Kolejny koń na liście faworytów to dopiero x10.3 – Weltreisende (Dream Journey, Mandela po Acatenango), 3letni ogier, który zajął trzecie miejsce w tegorocznym Derby. Skoro w wyścigu nie brał udział koń z miejsca drugiego, wszyscy uznali za logiczne, że to właśnie Weltreisende – tak jak to było w przypadku Derby – zajmie kolejne miejsce po zwycięskim Contrail. W typach specjalistów, jako najgroźniejszy rywal dla Contrail przedstawiany był jednak Babbitt (Nakayama Festa, Art Ryoko po Taiki Shuttle) – x12.5. Babbitt wygrał 4 poprzednie gonitwy, w tym jedną G3 i jedną G2, z czego wnioskować można, że jest w świetnej formie i na pewno będzie liczył się w rozgrywce. Zakłady na kolejne konie, to już x23, x34.9, x42.2 itd – czyli spora przepaść między faworytem. Nie zapominajmy jednak, że to wyścig G1, a więc każdy koń z listy startujących, to koń ze ścisłej czołówki, który gdyby pobiegł u nas, stałby się z pewnością koniem legendą :p. Ja osobiście kibicowałam 14stemu z listy faworytów – Black Hole (Gold Ship, Viva Bouque po King Kamehameha), który należy do grona moich ulubionych koników i któremu kibicuję wiernie od samego początku kariery. Jestem z niego bardzo dumna, że dotarł tak daleko i bierze udział w gonitwach G1.

Kto wygrał? Oczywiście Contrail. Czy było łatwo? Tym razem nie! Okazało się, że Contrail doczekał się godnego rywala, ale nie był to ani Weltreisende, ani Babbitt, a koń z jak ja to lubię nazywać serii „Starożytna Grecja” (ponieważ w Japonii jest cała grupka koni z takimi imionami) – Aristoteles (Epiphaneia, Blue Diamond po Deep Impact). Aristoteles miał wcześniej na swoim koncie 3 zwycięstwa i kilka drugich miejsc, ale żaden z tych wyścigów nie był wyścigiem grupowym. Świetny rodowód i równie świetny dżokej, który go tego dnia dosiadał – Christophe Lemaire, sprawiły, że znalazł się on na dosyć wysokim, czwartym miejscu listy faworytów. Mało kto spodziewał się jednak, że pobiegnie na tyle dobrze, że przez moment da nadzieje na swoje zwycięstwo w starciu z Contrail. Ostatecznie, po emocjonującym pojedynku dwóch ogierów na ostatniej prostej, Aristoteles zajął miejsce drugie. Zyskał sobie tym samym pozycję faworyta w swoich kolejnych gonitwach.

Trzecie miejsce wywalczył sobie kolejny koń z listy faworytów – Satono Flag (Deep Impact, Balada Sale po Not For Sale). Ja niestety w swoich typowaniach kompletnie go pominęłam no i dlatego nie trafiłam :p. O mały zawrót głowy przyprawił mnie za to mój dzielny Black Hole, który mało brakowało, a znalazłby się w pierwszej trójce! Ostatecznie wyścig ukończył na i tak świetnej, piątej pozycji. Czwarte miejsce należało zaś do ogiera Deep Bond (Kizuna, Zephyranthes po King Halo) i jak się temu wszystkiemu dobrze przyjrzeć, to można zauważyć, że pierwsze cztery miejsca należą do koni po Deep Impact :p. Co te japońskie wyścigi by bez niego zrobiły. Na dole można obejrzeć video z wyścigu. Contrail – nr 3, kask czarny, Aristoteles nr 9, kask żółty.

Contrail zdobywa trzecią koronę

Contrail zwyciężając Kikka-sho, wywalczył sobie trzecią koronę i zapisał się na dobre w historii japońskich wyścigów. Zaraz po jego zwycięstwie, na telefon przyszło mi powiadomienie z yahoo news, a kolejnego dnia można było go zobaczyć na okładkach gazet sportowych na terenie całego kraju. Fotoreporterom najbardziej do gustu przypadło zdjęcie, na którym Yuichi Fukunaga wyciąga w górę rękę z wystawionymi trzema palcami, które mają symbolizować właśnie Triple Crown. Brawa dla tej dwójki!

Tygodnik Gallop, który sama często kupuję

Warto wspomnieć też, że nagroda za pierwsze miejsce wyniosła 120 milionów jenów, czyli jakieś 4 464 000 zł. Ahhh…

To wszystko działo się w Kioto, a w Tokio? Trochę mniej emocjonujący, aczkolwiek bardzo interesujący wyścig Listed – Brasil Cup, dla koni 3letnich i starszych, dirt, 2100 m. Tutaj również biegł jeden z moich ulubionych koni – klacz Kanashibari (Precised End, Miracle Cross po Fuji Kiseki). Pobiegła dobrze, ale nie dała rady dobiec do pierwszej trójki. Cieszę się jednak, że bierze udział w tak dobrych gonitwach i liczę na nią następnym razem! W gonitwie zwyciężył zaś konik biały – Hayayakko, o którym wspomniałam w notce o białych japońskich koniach. A propos! Za tydzień biegnie klacz Sodashi – najsilniejszy być może do tej pory biały koń! Będę trzymać za nią kciuki. Brasil Cup możecie zobaczyć na dole. Hayayakko biegnie z numerem 1.

Biały konik znowu zwycięża

To by było na tyle w dzisiejszej notce. Przepraszam za koślawe i niezgrabne zdania. W ogóle mi się nie kleiły dziś… Dlatego w tym tygodniu napiszę jeszcze jedną notkę dotyczącą nadchodzącego weekendu, w tym wyczekiwanej gonitwy Tenno-sho, która jest na tyle ważna, że zasługuje na trochę lepszą zapowiedź, niż jedno zdanie od niechcenia na koniec tej notki :p. Zatem, do zobaczenia!

PS. Contrail wskoczył na pierwsze miejsce listy faworytów w przyszłorocznym Łuku Tryumfalnym, w którym prawdopodobnie nawet nie pobiegnie :p.

Początek sezonu jesiennego. Zwycięstwo białego konika

Witam na blogu po kolejnej dwutygodniowej przerwie! Przez ten czas zdążył nam się w Japonii zmienić sezon z letniego na jesienny i już po dwóch pierwszych tygodniach rozgrywek jesiennych można zauważyć, że najlepiej radzą sobie konie, które biegały i wygrywały wiosną. Koniki letnie przestały wygrywać z dnia na dzień.

Podam przykład. Konie z rodziny Harbinger (zwycięzcy King George VI and Queen Elizabeth Stakes z 2010) świetnie biegają w Japonii w sezonie letnim. Kiedy kupujemy zakłady, możemy wtedy w ciemno stawiać na Harbingerki. W 90% przypadków znajdą się na podium, nawet jeśli nie należą do faworytów i wcześniej radziły sobie kiepsko. Samej udało mi się tak trafić nawet ostatniego dnia sezonu letniego! Co ciekawe, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki konie te przestały zajmować dobre miejsca zaraz po rozpoczęciu się sezonu jesiennego, czyli po równym tygodniu.

Co więcej słychać w Japonii? Z okazji długiego weekendu oraz 66. rocznicy powstania Japan Racing Association mieliśmy w tym tygodniu aż trzy dni wyścigów! Szczerze mówiąc ja i mój portfel jesteśmy wykończeni… A było tak blisko! (jak zawsze… ;p). Podczas weekendowych wyścigów mogliśmy podziwiać parę naprawdę silnych koni. Jednym z nich jest Ria Amelia, trzyletnia klacz po japońskiej legendzie Deep Impact, na oko jakieś 3 razy silniejsza od naszej Inter Royal Lady. Ria Amelia wygrała główną niedzielną gonitwę G2 zostawiając rywali w tyle na ostatniej prostej. Klacz z pewnością będzie brała niedługo udział w wyścigu G1, dlatego warto obejrzeć jej niedzielny bieg. Dla zainteresowanych wstawiam link poniżej – Ria Amelia biegnie z numerem 1.

Rię Amelię dosiada jeden z topowych japońskich dżokejów – Kawada Yuga, który chociaż został poprzedniego dnia brutalnie zrzucony przez konia za barierki i w normalnej sytuacji powinien pojechać prosto do szpitala, postanowił, że będzie brać udział w kolejnych gonitwach. W sobotę co prawda szło mu bardzo kiepsko już do końca dnia, ale w niedzielę i dziś pokazał klasę. Swoją drogą Kawada to dżokej bardzo hmmm… emocjonalny! przez co czasem staje się przedmiotem żartów japońskich kibiców. Myślę, że należy mu się tutaj oddzielna notka.

Bialutka Sodashi

Została mi jeszcze jedna rzecz, o której chciałam koniecznie wspomnieć. Dwa tygodnie temu w Sapporo, podczas wyścigu G3, głównego wyścigu tego dnia, miała miejsce niemała sensacja – pierwsze miejsce zajął koń zupełnie biały. Myślicie pewnie, że co w tym dziwnego, to tylko kolor, ale jednak! W Japonii (i chyba nawet na świecie) jeszcze nigdy śnieżnobiały konik nie wygrał gonitwy grupowej. Co więcej, wygrał ją pobijając rekord! Warto dodać też, że Sodashi, bo tak właśnie nasza zwyciężczyni ma na imię, ma dopiero 2 lata (był to wyścig dwulatków) i po wygranym debiucie, był to dopiero jej drugi wyścig. Nie mogę się już doczekać jej kolejnych rozgrywek! Niżej wstawiam link do gonitwy. Sodashi biegnie z numerem 13. (chociaż i bez numerka wszystko jest jasne :p). Trzeba przyznać, że pobiegła imponująco.

Przy okazji, warta opowiedzenia jest historia białych koni wyścigowych w Japonii, nad których stworzeniem od dawna Japończycy bardzo ciężko pracują. Wszystko opowiem w kolejnej notce!

PS. Za tydzień biegnie Contrail – najsilniejsze dziecko Deep Impact i kolejna nadzieja japońskich wyścigów! Contrail wygrał jak do tej pory wszystkie swoje gonitwy. Niektórzy mówią, że jak ma kiedyś przegrać, to zrobi to właśnie tym razem. Większość jest jednak przekonana, że zwycięży zostawiając wszystkich daleko daleko w tyle. Jak będzie przekonamy się w niedzielę. Ja osobiście uważam, że wygraną ma w kieszeni!

Mały prezent od Japan Racing Association

Dziś krótka notka z okazji wesołego wydarzenia.

Prawie dwa miesiące temu odbyło się japońskie Derby w Tokio. Z tej okazji, tutejszy związek wyścigów konnych zorganizował loterię. Praktyka ta jest tutaj bardzo popularna i to nie tylko z okazji Derby. Loterie z nagrodami organizuje się również z okazji innych ważniejszych gonitw w sezonie.

Na obecną chwilę wyścigi konne, to chyba najpopularniejszy sport wśród Japończyków. Najpopularniejszy sport do oglądania oczywiście. Japończycy chociaż lata świetności gospodarczej mają już za sobą, bardzo chętnie wydają swoje ostatnie pieniądze na zakłady i jest to zrozumiałe – jeśli szczęście dopisze, można się na tym dorobić prawdziwej fortuny! Mi samej udało się kilka razy trafić niezłe sumki, ale do fortuny wciąż daleko :p.

Wracając do tematu! Postanowiłam wziąć udział w owej loterii i choć nie trafiłam telewizora czy tabletu, to i tak się cieszę. Trafiła mi się najniższa ze wszystkich nagród z puli – karta pamiątkowa ze zdjęciem zwycięskiego konia Contrail (syna słynnego Deep Inpact). Karta ta jest kartą upominkową o wartości 500 jenów (ok. 18 zł). Co więcej, tym razem dołączona została do niej też naklejka, z której bardzo się cieszę.

Całość prezentuje się tak:

tekturowa koperta (?)
karta
naklejka

Kartę oczywiście zostawię sobie na pamiątkę. Contrail, to bardzo silny koń, który jak do tej pory nie przegrał żadnej swojej gonitwy (a biegł już pięć razy). Bardzo możliwe, że będzie to kolejna japońska legenda, którą w dodatku dane mi było zobaczyć na żywo. Napiszę o tym i o Contrail więcej w innym wpisie. Do następnego!